Na Bożonarodzeniowym Jarmarku na Starym Mieście próżno szukać mazowieckich przysmaków. A nawet tych polskich jest niewiele.
Na patelni skwierczą pierogi. Najlepiej idą te z mięsem. Choć to i tak jedno z nielicznych stoisk na staromiejskim Rynku, które trochę (jak przymknie się co najmniej jedno oko) przypominają polskie święta. Za to na Bożonarodzeniowym Jarmarku zaopatrzyć się można obficie w wędliny z Litwy, rękodzieło z Nepalu, oscypki spod Tatr, miody z Łotwy, słodkie placki z Holandii i roladki w cukrze z Węgier. Są też owoce w czekoladzie, wedlowskie bałwany (po 400 zł za kilkukilogramowy okaz), miody i grzańce. Obok widać podrygującego św. Mikołaja i słychać kolędy – też nie z Mazowsza, ale góralskie.
Gołym okiem widać, żeśmy w Europie. Chociaż chciałoby się, żeby w sercu Polski, w stolicy Mazowsza poczuć te święta po swojemu: z zupą grzybową, barszczem i kapustą z grzybami. Z makowcem i śledziem. Żeby obcokrajowcom pociekła ślinka na wspomnienie polskiej kuchni, a nie tylko zagranicznych łakoci.
Na Bożonarodzeniowym Jarmarku można się zaopatrzyć także na szczęście w ozdoby choinkowe, a nawet wysłać specjalną mikołajową pocztę. Kiermasz otwarty będzie aż do 6 stycznia, codziennie w godz. 12-20.
Od soboty 26 listopada do 24 grudnia czynny też będzie Wielki Świąteczny Jarmark Bożonarodzeniowy pod Pałacem Kultury i Nauki, od strony Al. Jerozolimskich.