Minister zdrowia odwołał ze stanowiska dyrektora Instytutu Reumatologii Andrzeja Włodarczyka. Ten uważa, że to sankcja za to, że chciał zabezpieczyć szpital przed zadłużaniem się.
- To chleb powszedni wielu dyrektorów szpitali. Kilka dni temu komornik zajął nam kilkaset tysięcy na koncie. Musiałem ogłosić, że od przyszłego tygodnia wstrzymujemy przyjęcia nowych pacjentów, z wyjątkiem zabiegów ratujących życie i z wyjątkiem dzieci. Być może będzie konieczne wstrzymanie zapisów na zabiegi na 2013 r. - mówił dyrektor warszawskiego Instytutu Reumatologii Andrzej Włodarczyk. Po południu jednak informacja dla pacjentów o wstrzymaniu przyjęć została ze strony internetowej instytutu usunięta. Min. zdrowia Bartosz Arłukowicz zdymisjonował dyrektora. Na jego miejsce powołał Elżbietę Gryszpanowicz.
- Być może powinienem siedzieć cicho, ale nie mogłem dopuścić do zadłużenia szpitala - mówił rozgoryczony, były już dyrektor na zaimprowizowanej konferencji prasowej przed budynkiem kliniki. Powodem ograniczeń w przyjęciach miał być brak zapłaty ze strony NFZ za nadwykonania za drugie półrocze 2011 roku w kwocie 561 tys. zł oraz za ten rok na sumę ponad 4,5 mln zł. - Kontrakt Instytutu jest kilka razy niższy niż innych szpitali. Przy takim kontrakcie nie da się zbilansować działalności Instytutu, w związku z tym był on zadłużany przez moich poprzedników.
W uzasadnieniu odwołania napisano, iż podejmowane przez dyrektora "działania i decyzje spowodowały zaburzenia ciągłości Instytutu i nieprzerwanego udzielania świadczeń". Dyr. Włodarczyk zapowiedział, że od decyzji ministra zdrowia odwoła się do sądu pracy.
Tydzień temu ograniczenia w przyjęciach pacjentów ogłosił dyrektor Instytutu Matki i Dziecka. Jednak w środę IMiD doszedł do porozumienia z mazowieckim NFZ. Centrum Zdrowia Dziecka jeszcze w październiku ograniczyło planowe przyjęcia pacjentów do czterech klinik. Według ministra Bartosza Arłukowicza instytuty medyczne wymagają zmian w zarządzaniu, by ich działalność była płynna i całoroczna.