Stanął na głównym placu Warszawy i miga. Wieczorem wygląda widowiskowo, ale w miejsce holenderskiego Diabelskiego Młyna chętniej zobaczyłbym anielską szopkę. Ze zwierzętami lub nawet bez. Chyba, że właściciele kilku karuzel w centrum "Jarmarku Światecznego Warszawa" (pisownia oryginalna), właśnie mieszkańców i przyjezdnych traktują jak barany. Strzygą nas bowiem jak owce, życząc sobie 20 zł za kilkuminutową rundę na młynie. Nic dziwnego, że klientów brak.