Nie ma polskości bez wolności - przekonywał prezes PiS Jarosław Kaczyński na czwartkowym Marszu Wolności, Solidarności i Niepodległości w 31. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Zapowiedział, że na początku przyszłego roku PiS spróbuje powołać nowy rząd.
"Czy możemy sobie wyobrazić Polskę inną niż ta dziś, w której będzie pluralizm mediów, w której nie będzie się wyrzucało odważnych dziennikarzy z telewizji, nie będzie się wyrzucało innych dziennikarzy za pisanie prawdy; Polskę, w której nie będzie się przygotowywało ustawy o cenzurze, w której nie będzie więźniów politycznych?" - pytał Kaczyński w swoim przemówieniu.
"Dzisiaj mamy ludzi, którzy siedzą w więzieniu tylko za to, że organizowali akcję wyśmiewania obecnego premiera" - podkreślił.
Prezes PiS pytał także: "czy możemy sobie wyobrazić Polskę, w której profesor Uniwersytetu Warszawskiego nie będzie musiał mówić (...), że więcej wolności w instytucie było w latach 80. niż dzisiaj?". "Polskę, w której nie będzie się nam z zewnątrz narzucało, na siłę tzw. poprawności politycznej. Po prostu wolną Polskę" - dodał Kaczyński.
Według Kaczyńskiego obecnie suwerenność narodowa jest często wystawiana na sprzedaż i "jedni chcą ją sprzedać na zachód, a inni, ostatnio się ujawnili, chcą ją sprzedawać na wschód". "Chcą, by Polska żyła bezpiecznie dzięki gwarancjom tych, którzy już nam kiedyś tych gwarancji udzielali" - powiedział prezes PiS.
Jak zapewniał, Prawo i Sprawiedliwość ma "pomysł na wolną Polskę". Jak mówił, potrzebujemy Polski niepodległej i "możemy Polską niepodległą być". "Jesteśmy wielkim, europejskim narodem, ale jesteśmy tym narodem tylko wtedy, gdy tego chcemy (...) Trzeba budować Polską godność i suwerenność na co dzień, konsekwentną polityką i uczynić to może tylko nowa władza" - uważa Kaczyński.
"Taka władza w Polsce powstanie. Będziemy próbowali na początku przyszłego roku powołać nowy rząd. Jeśli się uda, będziemy mieli taką władzę, jeśli się nie uda, będziemy próbowali dalej, aż do ostatecznego zwycięstwa" - zapowiedział lider PiS.
Tłumaczył też powody zorganizowania pochodu 13 grudnia: "Myśmy tutaj przyszli, by oddać hołd tym, którzy walczyli, którzy zginęli, ale przyszliśmy także w imię tego, by wesprzeć ten pomysł, by Polska była w końcu wolna, by te ostatnie lata, gdy wolność jest ograniczana, coraz konsekwentniej, by ten okres się skończył".
Podkreślił, że Polsce "potrzebna jest wolność, bo nie ma polskości bez wolności". "Polskość jest z wolnością związana w sposób najbardziej ścisły i bezpośredni" - uważa Kaczyński. "Jeśli chcemy być Polakami, to musimy być ludźmi wolnymi i będziemy ludźmi wolnymi" - powiedział.
Jak dodał, tłumy zgromadzone na czwartkowym marszu przekonują go, że "pełna wolność w naszym kraju wróci".
"Wolność jest czymś pełnym tylko wtedy, jeśli jest połączona z solidarnością, bo wolność jest arcyważna, ale wolność jest także wyrzutem sumienia, kiedy nasz wspólny majątek jest dzielony nierówno, kiedy mamy do czynienia z sytuacją, gdy ludzie uczciwi chcą pracować, nie mają środków do życia" - mówił Kaczyński. "Wtedy wolność nie ma tego najlepszego smaku" - ocenił.
Przekonywał też do budowy Polski solidarnej. "Ci, którzy stanęli do walki 13 grudnia, ci, którzy w Sierpniu i po Sierpniu organizowali wolne związki zawodowe, organizowali Solidarność, chcieli Polski wspólnotowej, Polski solidarnej" - podkreślił Kaczyński. Chcą tego - mówił - także "wszyscy uczciwi Polacy, nawet ci, którzy bywają otumaniani szkodliwą ideą indywidualizmu".
"Naród jest wspólnotą. My Polacy jesteśmy wspólnotą i musimy tę wspólnotę budować" - zachęcał prezes PiS. "Zbudujemy polską solidarność, zbudujemy polski solidarny naród" - konkludował.
Uczestnicy marszu przeszli z pl. Trzech Krzyży Alejami Ujazdowskimi pod pomnik marszałka Józefa Piłsudskiego przy Belwederze. Na początku odczytano deklarację ideową marszu, a także nazwiska ofiar stanu wojennego.
Zgromadzeni trzymali transparenty z hasłami: "Żądamy prawdy o Smoleńsku", "Platforma przestępców, zdrajców do dymisji", "Brońmy Polski", "Donaldinijo kiwa Polaków", "Wiwat przyjaźń polsko-ruska bez Putina i bez Tuska", "Tusk do Berlina, tam czeka rodzina". Odśpiewano również pieśń Jana Pietrzaka "Żeby Polska była Polską".
Na czele manifestacji znajdował się duży transparent "Wolności, Solidarności i Niepodległości", baner z cytatem z Jana Pawła II: "Nie ma Europy sprawiedliwej bez Polski niepodległej", a także kilkunastometrowa biało-czerwona flaga rozciągnięta wzdłuż tłumu.
Na trasie pochodu reprezentanci klubu PiS złożyli kwiaty przed pomnikami: Witosa, Ronalda Reagana, Stefana Grota-Roweckiego, Ignacego Paderewskiego, Romana Dmowskiego i Piłsudskiego, a także pod budynkiem Ministerstwa Sprawiedliwości, gdzie jest wmurowana tablica upamiętniająca ofiary stalinizmu. W tym samym budynku kiedyś mieściło się Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego.
Rzecznik komendanta stołecznego policji asp. Mariusz Mrozek poinformował PAP, że marsz odbył się bez incydentów; było spokojnie.
"Policjanci zabezpieczali marsz, a także kierowali ruchem na okolicznych ulicach, które czasowo były wyłączane z ruchu. Dodatkowo funkcjonariusze, chcąc ułatwić osobom spoza Warszawy, biorącym udział w marszu, jak najłatwiejsze dotarcie na marsz, zorganizowali parkingi. Skorzystało z nich około 60 autokarów. Policjanci pomagali później kierowcom tych autokarów wydostać się z Warszawy" - relacjonował rzecznik stołecznej policji.
Z informacji Komendy Głównej Policji wynika, że zorganizowany w Warszawie marsz był jednym z 48 różnych zgromadzeń publicznych, które w czwartek odbywały się w całym kraju. (PAP)