"Wiem, że mama żyła pobożnie, umierała święcie, proszę Boga o to, by dostąpiła wiecznego szczęścia" - powiedział Jarosław Kaczyński, nawiązując do słów modlitwy ułożonej przez papieża Leona XIII. W Warszawie pożegnano śp. Jadwigę Kaczyńską.
"Była mądrą, dobrą kobietą. A pan Jarosław to teraz zostanie już zupełnie sam..." – mówiła jedna z kobiet modlących się przed kościołem Świętego Krzyża. Przed świątynią od południa gromadziły się tłumy.
Młodzi ludzie, studenci spacerujący po Krakowskim Przedmieściu, nie byli zbyt dobrze zorientowani: – Kogo tam chowają? – Matkę pana prezydenta! – odpowiedziała poważnie i z lekką naganą w głosie starsza pani.
Na telebimie wystawionym przed kościołem dokładnie widać było uroczystości pogrzebowe. Modliła się rodzina śp. Jadwigi Kaczyńskiej, hierarchowie, kapłani. Zwykli ludzie. Nie wszyscy zmieścili się w kościele.
– O, jak pan Jarosław źle wygląda – jedna ze starszych pań kiwała głową, zasmucona. – A co się pani dziwi, sam jak palec został – dodała inna.
Wtrącił się mężczyzna w średnim wieku: – Nie jest sam. Ma nas... Bardzo wielu Polaków jest z nim i modli się za niego.
Jarosław Kaczyński podczas uroczystości pogrzebowych podkreślał, że jego mama miała wiarę, której można było jej zazdrościć, wyniesioną od ludzi XIX wieku, a wpojoną jej przez jej dziadków. Cechował ją także patriotyzm i niezachwiany charakter. Miała też ujmującą osobowość, była bliska ludziom i kochała literaturę.
Żegnając matkę, zacytował słowa modlitwy do św. Józefa, którą ułożył papież Leon XIII: „pobożnie żyć, święcie umierać i wiecznego szczęścia w niebie dostąpić”. – Ja wiem, że mama żyła pobożnie, umierała święcie, proszę Boga o to, by dostąpiła wiecznego szczęścia – powiedział.
Na koniec podziękował wszystkim hierarchom, uczestnikom Mszy św., a także osobom, które zajmowały się Jadwigą Kaczyńską w czasie jej choroby–- lekarzom, pielęgniarkom, wolontariuszom, bliskim przyjaciołom, wymieniając wiele osób z imienia i nazwiska, łącznie z siostrami franciszkankami od cierpiących. Podziękował księżom misjonarzom, opiekunom bazyliki Świętego Krzyża, za zaproponowanie tego kościoła jako miejsca pożegnania, przypominając, że jego mama lubiła tę świątynię i bywała tu często.
Tuż po 14.00, po zakończonych uroczystościach pogrzebowych, trumnę z ciałem śp. Jadwigi Kaczyńskiej wyprowadzono z kościoła. Za trumną szła m.in. wnuczka śp. Jadwigi – Marta Kaczyńska, dalsza rodzina zmarłej oraz kapłani koncelebrujący Mszę św.
Wśród tłumu panowała cisza, atmosfera modlitwy i skupienia. Gdy trumnę wniesiono do samochodu, ludzie ruszyli w jej kierunku. Każdy chciał chociaż na moment spojrzeć na trumnę z ciałem zmarłej. Wiele osób przebijało się przez zatłoczoną ulicę, żeby choć na moment dotknąć wieka.
– Niech pan jeszcze nie zamyka – prosiła młoda dziewczyna, gdy mężczyzna z firmy pogrzebowej próbował zamknąć tylne drzwi samochodu. – Tyle osób chce się z panią Jadwigą pożegnać.
– Tak, tak. To była wspaniała kobieta: cicha, mądra i dobra. I wychowała wielkich Polaków – wtórowała jej pani Janina z Bielan.
Kilka minut później karawan z ciałem śp. Jadwigi Kaczyńskiej odjechał w kierunku Cmentarza Powązkowskiego. Za trumną, na cmentarz, prócz rodziny zmarłej udało się kilkuset warszawiaków.