Dwa groźne wypadki miejskich autobusów. Wczoraj wieczorem kierowca linii 510 źle się poczuł i wezwał pomoc, używając komórki. W tym czasie zjechał na przeciwległy pas na ul. Jana Pawła II i uderzył w latarnię. Dziś z winy kierowcy linii 511 autobus mało nie zjechał ze skarpy na pętli przy Hali Marymonckiej.
Pierwszy wypadek miał miejsce ok. godz. 20 na skrzyżowaniu al. Jana Pawła II i ul. Grzybowskiej. Kierowca zgłosił dyspozytorowi ZTM, że potrzebuje pomocy lekarskiej. Użył do tego celu telefonu komórkowego. Zasłabł i zjechał na przeciwległy pas jezdni, taranując latarnię. W wypadku ucierpiało 14 pasażerów, którzy trafili do szpitala. Po opatrzeniu niewielkich ran część z nich została zwolniona do domów. ZTM będzie ustalać szczegółowe przyczyny wypadku po zapoznaniu się z zapisami miejskiego monitoringu i wyjściu ze szpitala 38-letniego kierowcy. Już wiadomo, że nie powinien on do powiadomienia dyspozytora używać telefonu komórkowego, ale specjalnego systemu łączności. Powinien też niezwłocznie zatrzymać pojazd.
Do drugiego zdarzenia doszło dziś rano. Kierowca linii 511 na pętli autobusowej na Marymoncie zapomniał zaciągnąć hamulec ręczny pojazdu. W efekcie autobus wjechał w barierki, uszkadzając podwozie i niemal staczając się ze skarpy. Na szczęście w wypadku nie ucierpiał nikt z pasażerów.