Rodzice domagają się zwrotu opłat za żłobki

- Władze miasta muszą się liczyć z 4 tysiącami pozwów - mówi Małgorzata Lusar ze Stowarzyszenia Głos Rodziców. Według ratusza akcja rodziców, którzy zgodnie z wyrokiem NSA mogą domagać się zwrotu podwyższonych opłat za żłobek, to hucpa.

Rodzice skupieni wokół Stowarzyszenia Głos Rodziców, chcą  odzyskać pobierane opłaty za żłobki publiczne w okresie od września 2011 r. do kwietnia 2012 r.. Umożliwia to wyrok NSA z 19 grudnia ub. r., który potwierdził, że 3 uchwały wprowadzające drastyczne podwyżki w stołecznych żłobkach były niezgodne z prawem. Łączna kwota roszczeń może wynieść nawet 10 mln złotych. Na jedno dziecko przypada ok. 3,5 tys. złotych.

- Staramy się dotrzeć z tą informacją do wszystkich rodziców. Te pieniądze powinny być zwrócone, ponieważ pobierano je na podstawie nieważnej postawy prawnej. 350 osób już się z nami skontaktowało, codziennie na naszej liście dyskusyjnej przybywa około 50 osób. Dostaliśmy informację, że wczoraj zostały wysłane pierwsze wezwania do zapłaty – mówi Małgorzata Lusar.

- Na razie otrzymaliśmy cztery zgłoszenia rodziców w tej sprawie - mówi wiceprezydent Warszawy, Włodzimierz Paszyński. - W ubiegłym tygodniu otrzymaliśmy pisemne uzasadnienie wyroku sądu w tej sprawie. Analizujemy je - dodaje.

Według prezydenta Paszyńskiego, jeśli pojawi się grupa rodziców, która wystąpi na drogę sądową z pozwem przeciwko miastu, będzie to - jak się wyraził - "rodzaj hucpy".

- Już po pierwszym wyroku (z dn. 17 kwietnia br. - przyp. red.), tak szybko jak się dało, zmieniliśmy sposób naliczania opłat za przedszkole, który zakwestionował sąd. A rodzice tych dzieci korzystały przez blisko 10 tygodni ze żłobków, opieki i wyżywienia, zupełnie za darmo. Dochodzenie zwrotu kosztów jest więc działaniem aspołecznym, bo oznaczać będzie, że reszta mieszkańców musi zrzucić się na żądania tych rodziców. Miasto nie otrzymuje żadnych dotacji z budżetu państwa na żłobki. Finansujemy je z naszych podatków. A kosztuje to niemało, bo ponad 70 milionów złotych rocznie - mówi wiceprezydent Warszawy.

Batalia w sprawie warszawskich żłobków toczy się od czerwca 2011 r. To wtedy Rada Miasta przegłosowała uchwały, na mocy których opłaty wzrosły o 160 proc. (z ok. 190 na 500 zł). W kwietniu ub. r. Wojewódzki Sąd Administracyjny unieważnił uchwały,  uzasadniając, że ustawa żłobkowa - na podstawie której samorządy ustalają opłaty za opiekę nad dziećmi - nie może być wykorzystywana w celu zwiększania dochodów gminy. Podważył także ryczałtową konstrukcję opłaty, niezależną od czasu pobytu dzieci w żłobku oraz zwroty za nieobecność w wysokości 26 groszy za dzień. Efektem wyroku było to, że przez 2 miesiące żłobki nie miały podstawy prawnej do pobierania opłat i wszystkie placówki były „darmowe”.

Rodzice ze Stowarzyszenia liczą na polubowne rozwiązanie sprawy. - Władze miasta powinny poczuwać się do odpowiedzialności za swoje błędy. Nikomu też nie powinno zależeć na dodatkowych kosztach postępowania sądowego i odsetek. Sprawa od początku była bulwersująca i trzeba ją wreszcie zakończyć  – dodaje Małgorzata Lusar. Według niej, jeśli władze miasta nie zwrócą dobrowolnie wniesionych opłat, miastu grozi nawet 4 tysiące pozwów cywilnych.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..