Na Uniwersytecie Warszawskim odbyła się projekcja filmu "Inka 1946. Ja jedna zginę" oraz dyskusja z udziałem twórców obrazu.
Gdy została zamordowana - kilkudziesięcioma kulami z karabinów - nie miała osiemnastu lat. Więc nawet w świetle istniejących PRL-owskich przepisów, jej proces i wyrok, był sprzeczny z prawem. Bo na dzieciach nie wolno było wykonywać kary śmierci. W uzasadnieniu wyroku natomiast - jej wiek uznano za... okoliczność obciążającą. Jednocześnie nie udowodniono jej - nie popełnionych przecież, a zarzucanych czynów. Tuż przed śmiercią - Inka, czyli Danuta Siedzikówna, krzyknęła: "Niech żyje Polska". Film o niej - jest wstrząsający i przepiękny zarazem. Wstrząsający, jak wstrząsająca może być historia zamordowanej, niewinnej, bohaterskiej siedemnastolatki. Przepiękny - jak przepiękne było życie "wyklętej" żołnierki...
Podczas pierwszego spotkania z cyklu "Niezłomni wrogowie totalitaryzmu", na Uniwersytecie Warszawskim, 27 lutego odbyła się projekcja filmu "Inka 1946. Ja jedna zginę". Po filmie - a właściwie spektaklu telewizyjnym - odbyło się spotkanie z twórcami obrazu, Wojciechem Tomczykiem i Januszem Kotańskim. Duża sala w dawnym budynku BUW - była zapełniona studentami i mieszkańcami stolicy.
- Gdy kilka lat temu nasz film po raz pierwszy pokazała Telewizja Polska, młodzi ludzie dowiedzieli się o istnieniu Inki. Zachwycili się nią - mówił po projekcji Janusz Kotański. - Obecnie w Polsce mamy wiele drużyn harcerskich jej imienia, szkoły również obierają sobie Inkę za patronkę. Sytuacja sprzed tygodnia, gdy tzw. nieznani sprawcy zniszczyli jej pomnik w Krakowie, paradoksalnie na nowo zwróciła uwagę Polaków na postać bohaterskiej dziewczyny. Już 15 marca nasz film zostanie wyemitowany ponownie przez Telewizję Polską.
Dlaczego postać kilkunastoletniej, prostej sanitariuszki zachwyca współczesnych?
- Można powiedzieć, że uosabia ona samo dobro. A przeciwstawiła się absolutnemu złu: ludziom totalitarnego systemu. Inka moralnie zwyciężyła swoich oprawców, zdrajców - mówił Wojciech Tomczyk. - Film, który stworzyliśmy jest oparty wyłącznie na faktach, powstawał w oparciu o istniejące dokumenty. Wyłania się z nich obraz dramatyczny. Jak w soczewce widać w nim bestialstwo komunistycznego systemu. I jednocześnie - śledzimy krótkie i dobre życie młodej, odważnej żołnierki.
Według twórców filmu, bohaterskich kobiet walczących z systemem było więcej.
- Aż dziwne, że panie feministki nie upominają się, żeby przypominać o walce kobiet - bohaterek z totalitaryzmami - mówił Tomczyk.
Na pytanie, dlaczego postać Inki - świetlana i godna pamięci - wywołuje do tej pory kontrowersje, twórcy filmu odpowiedzieli:
- Komunizm starał się obraz Inki obrzydzić, wmawiano społeczeństwu że Inka była zbrodniarką. Do tej pory w Polsce żyje wielu ludzi, którzy żyją z komunistycznej spuścizny. Obecność Żołnierzy Wyklętych chcieliby wymazać z naszej pamięci. Nie uda im się.
Spotkanie na Uniwersytecie Warszawskim zorganizowało Niezależne Zrzeszenie Studentów.