Trudną młodzież próbują wychować księża orioniści z Barskiej. Operacja „nastawiania” moralnego kręgosłupa często kończy się sukcesem.
Młodzieżowy Ośrodek Wychowawczy prowadzony przez księży orionistów ukryty jest za czerwonym murem. Od ulicy barskiej pokaźny budynek jest mało widoczny. To tu działa resocjalizacyjna machina do "nastawiania" zwichniętych, moralnych kręgosłupów. Także tu trafiają z orzeczenia sądu chłopcy. Powód? Nierealizowanie obowiązku szkolnego. Problemy z uzależnieniem od tytoniu, alkoholu, narkotyków, agresję... przynoszą ze sobą w „pakiecie”.
Jednym z nich był Krzysiek. Na Barską trafił w wieku 17 lat. Na koncie miał już trzy pobicia, znieważenie funkcjonariusza policji, kradzież, trzyletnią przerwę w edukacji i absolutne przeświadczenie, że w ośrodku jeszcze gorszego bandziora z niego zrobią. Nie zrobili.
Przez dwa lata pobytu na Barskiej w jego życiu wszystko się zmieniło… Z pomocą wychowawcy wrócił do trenowania siatkówki, chodzi na terapię alkoholową, a kiedy skończy III gimnazjum, będzie miał fach kucharza małej gastronomii. I plany na przyszłość. – Chcę iść do sportowego liceum i na studia – mówi, nie kryjąc zadowolenia. I z powagą dodaje: – Będę dalej prostować swoje życie.
Kiedy coś w nich pęka? ? Wielu „rozbraja” to, co tu zastają – dom.
Więcej o Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym prowadzonym przez księży orionistów w 10. numerze "Gościa Niedzielnego".