Wystawa i dyskusja w "Tygodniu dla Życia" – o matczynej miłości większej od lęku, a nawet od własnego życia...
Od 17 marca do 24 marca w kościele bł. Władysława z Gielniowa (Natolin, ul. Przy Bażantarni 3) zostanie pokazana wystawa "Matki – mężne czy szalone". Wystawa w zamyśle autorki Marty Dzbeńskiej-Karpińskiej miała składać się z fotografii matek, które mimo zagrożenia zdrowia lub nawet życia zdecydowały się zajść w ciążę i urodzić dziecko, rozrosła się do większego projektu. Okazało się bowiem, że historie kobiet, ich opowieści są tak niezwykłe, że trudno ująć je jedynie na fotografii.
Jak chociażby historia Stamatyji, która w 1992 r., będąc w ciąży z trzecim dzieckiem, dowiedziała się, że ma olbrzymiego mięśniaka. Lekarze zalecali aborcję, a gdy nic nie wskórali, straszyli, że dziecko będzie niepełnosprawne albo umrze po urodzeniu. Rodzice jednak konsekwentnie odpowiadali lekarzowi: „Nie pan dał temu dziecku życie i nie pan będzie je odbierał”. Szybciej od dziecka rósł mięśniak. Cesarskie cięcie i równoczesne usunięcie mięśniaka wykonano dopiero w siódmym miesiącu ciąży i na świat przyszła całkiem zdrowa Marysia. Ważyła 2 kg, a wycięty nowotwór złośliwy jej matki – 15 kg. Wyczerpanej kobiecie lekarze nie dawali większych szans, nie poddano jej nawet leczeniu onkologicznemu. A ona po prostu wyzdrowiała. Jej utalentowana muzycznie Marysia w ubiegłym roku zdała maturę.
Jak się okazuje, heroicznych mam jest wśród nas o wiele więcej. Marta Dzbeńska-Karpińska zaprezentowała ich sylwetki. Dwudziestu dwóch tych, które zgodziły się upublicznić swoje zdjęcie i swoją historię. Oglądający wystawę będą mogli poznać przypadek Izy – chorej na glejaka mózgu i cierpiącej z tego powodu również na padaczkę, która ciążę i poród przypłaciła wznowieniem nowotworu mózgu (dzień przed planowaną operacją w cudowny sposób zniknął). Elżbiety, która bardzo chciała mieć dziecko, mimo że ciąża mogła nasilić chorobę oczu (cztery lata po urodzeniu Wioli Elżbieta przestała widzieć). Renaty walczącej z wyjątkowo złośliwym rakiem, która urodziła syna, mimo zagrożenia własnego życia i nieustannych nalegań lekarzy, by podjęła „właściwą decyzję”. I Sylwii, której w czasie ciąży pękł tętniak w mózgu, i która była w stanie agonalnym. A mimo to nie zdecydowała się na aborcję, chociaż ciąża bezpośrednio zagrażała jej życiu, a lekarze zapewniali, że „z dziecka i tak nic nie będzie”. Teraz nastoletnia Karinka nie ma śladu po trudnych doświadczeniach, a dwa lata temu przyszła na świat jej siostra Pola.
Niezwykłej wystawie towarzyszy album z historiami bohaterskich matek. Ekspozycję w kościele na Natolinie, gdzie szczególnie czczone są relikwie św. Joanny Beretty Molli, która oddała życie za noszone pod sercem dziecko, będzie można obejrzeć do 24 marca. Zaś 23 marca o 18.45 w parafialnej sali Emaus odbędzie się spotkanie z autorką wystawy oraz jej bohaterkami.