Z przestrzenią pomiędzy ulicą Świętokrzyską a Boudena, pomiędzy Szpitalną a Mazowiecką, czyli obecnym placem Powstańców Warszawy, tak źle, jak obecnie, nie było nigdy.
O jego mankamentach urbanistycznych i marnych nadziejach na przyszłość pisałem w zeszłym tygodniu. Lepiej było nawet w latach 60., 70. i 80. Plac był uporządkowany, jego środek zajmował banalny zieleniec z trawą, drzewami, ławkami i… budką MO. Fakt, że po wojnie plac nie funkcjonował prawidłowo nigdy - otoczenie banku i ministerstwa nie było i nie jest zbyt fortunne. Niemniej, pozory były skutecznie zachowywane.
Początki placu związane są ze szpitalem Dzieciątka Jezus, działającego na tym terenie do końca XIX wieku. Po jego wyprowadzce grunty rozparcelowano, wytyczono nowe ulice, przy których wkrótce powyrastały eleganckie gmachy (m.in. Filharmonia). W latach 30. XX stulecia był to już być może najbardziej wielkomiejski plac Warszawy. Jego zachodnią pierzeję zajmowały m.in. bogate i imponujące kamienice dochodowe Goldstanda. Obecne ulice Sienkiewicza i Moniuszki także zabudowane były domami, zwanymi niebotykami (były dość wysokie jak na średnią warszawską). W jednym z nich 10 listopada 1918 roku zatrzymał się Józef Piłsudski po powrocie z Magdeburga. Plac nosił nazywał się wówczas Warecki. W 1921 r., w setną rocznicę śmierci Bonapartego został przemianowany na plac Napoleona. W jego przestrzeni pojawił się wtedy niezbyt udany pomnik cesarza Francuzów. Niemniej w ciągu dwudziestu lat jedyną radykalną zmianą architektoniczną placu było powstanie w 1933 roku gmachu angielskiego towarzystwa ubezpieczeniowego „Prudential”.
Jego budowa była dużym wydarzeniem. W zacofanym do niedawna mieście powstawał gigant-rekordzista. Oto Warszawa zyskiwała najwyższy budynek, a Europa najwyższy apartamentowiec. Nie wszystkim, jak to zwykle bywa, taka inwestycja była w smak. Jerzy Kasprzycki wspominał, o scysjach z mieszkańcami sąsiednich budynków, którym drapacz chmur zabierał światło. Żądali natychmiastowej rozbiórki. Ich obyczaje złagodziły dopiero wysokie kwoty odszkodowań.
Konstrukcję „Prudentialu” zaprojektował budowniczy mostów inż. Stefan Bryła, styl art deco nadał budynkowi Marcin Weinfeld. Był to gmach ultranowoczesny. Mieścił apartamenty i biura. Niektóre mieszkania zajmowały po całym piętrze. Prowadziły do nich dwie klatki schodowe – oddzielne dla państwa i dla służby. W roku 1937 na 16. piętrze urządzono eksperymentalną stację telewizyjną. Na dachu zamontowano antenę. Wkrótce z „Prudentialu” popłynął pierwszy próbny sygnał telewizyjny odebrany na Pradze przy ul. Ratuszowej. Konstrukcja budynku dzięki znakomicie zaprojektowanemu szkieletowi Bryły przetrwała II wojnę światową, mimo, że Niemcy niemiłosiernie się nad nim pastwili. W 1944 r. jego górna część została trafiona potężnym pociskiem z moździerza „Karl” (kaliber 600 mm). Po wojnie budynek został szybko odbudowany, ponownie o szatę zadbał Weinfeld - tym razem uciekając się do estetyki realnego socjalizmu.
Z „Prudentialem” sąsiadował gmach Pierwszego Warszawskiego Towarzystwa Wzajemnego Kredytu. Trzykondygnacyjny budynek powstał w latach 1912-14. Mimo uszkodzeń po wojnie nie został rozebrany. Pod koniec lat 40-tych przebudowano go, dodając trzy piętra i przekazano Telewizji Polskiej. Wschodnią pierzeję placu zajmowały przed wojną budynki pocztowe. Przy Świętokrzyskiej stał dawny dom Mintera, późniejsza główna siedziba poczty. Wkrótce okazało się jednak, że instytucji potrzeba więcej przestrzeni. w tej sytuacji obok wybudowano ogromny gmach, który do 1921 r. wieńczony był przez globus (tak samo jak w przypadku poczty Petersburskiej). Obecnie miejsce po obu historycznych siedzibach poczty zajmuje NBP.