Radni PO nie chcieli dyskutować o darmowych przejazdach dla wielodzietnych rodzin. I odesłali projekt do komisji. - To zła wola - grzmiała opozycja.
Nadzwyczajna sesja rady miasta miała być areną, na której zetrą się prorodzinne pomysły rajców. Tak przynajmniej chciał wnioskodawca – klub PiS, na wniosek którego 4 kwietnia zwołano sesję.
Punktem wyjścia do rozmów miała być informacja prezydent miasta dotycząca realizacji polityki prorodzinnej. Tomasz Pactwa, dyrektor biura pomocy i projektów społecznych, w imieniu prezydent miasta, zaprezentował szereg działań ratusza na rzecz wspierania rodzin. Przedstawiciel prezydent wymienił m.in. system ulg dla rodzin wielodzietnych (m.in. bezpłatna komunikacja dla dzieci z rodzin 4+ i z rodzin zastępczych, bilety rodzinne do niektórych miejskich ośrodków sportu i Zoo czy ulgi w żłobkach i przedszkolach), zwiększenie miejsc w żłobkach i przedszkolach, programy zdrowotne skierowanymi dla przyszłych mam i dzieci, sportowe, organizację zajęć w czasie wakacji i ferii, dofinansowanie klubów mam i ojców, prowadzenie świetlic przez organizacje pozarządowe czy udogodnienia w urzędach dla rodziców z dziećmi. Wskazał także na inicjatywy promujące rodzinę tj. Warszawskie Dni Rodzinne czy Jarmark Warszawskich Klubów dla Rodzin. Dodał, że na rzecz rodzin w 2012 r. miasto wydało 350 mln zł.
- Najwygodniej jest przedstawić wszystkie działania miasta, gdzie pojawia się słowo „rodzina”. Nam chodzi o bezpośrednią politykę prorodzinną – zareagował na wystąpienie Pactwy Jarosław Krajewski z PiSu. - Warszawa powinna być liderem działań na rzecz rodziny, a jesteśmy outsiderem. Brak karty dużej rodziny, to wstyd - powiedział. Wytknął także Hannie Gronkiewicz-Waltz, że nie zrealizowała obietnic wyborczych z 2006 r., kiedy to w kontekście dostępu rodzin do dóbr kultury mówiła o programie bilet za złotówkę, a także zlikwidowała urząd pełnomocnika ds. rodziny.
W sprawie karty zaapelował do radnych także Michał Dworczyk z PiSu. - Podyskutujmy o tym na poważnie w komisjach. Nawet jeśli będzie to tylko uporządkowanie ulg, których Warszawa trochę ma, nieznaczne ich poszerzenie i włączenie prywatnych firm. W lepszych czasach będziemy mogli poszerzać katalog usług – powiedział i na ręce prezydium rady złożył projekt uchwały obejmujący ulgą komunikacyjną rodziny 3+. - W naszym rozumieniu to element polityki prorodzinnej miasta. Proponowane przez nas rozwiązanie zmniejszy wpływy do budżetu o ok. 5 mln zł, przy wydatkach rzędu 13,9 mld zł to niewiele - przekonywał Michał Dworczyk.
- To nie jest element decydujący o prokreacji, nie ma żadnych badań, które wskazywałyby na związek między zniżkami komunikacyjnymi a decyzją o prokreacji. Na rozwój rodziny wpływa natomiast poczucie wsparcia, czy to w postaci najbliższej rodziny czy pomocy miasta, które oferuje np. żłobek – zareagował na propozycję PiS-u Tomasz Pactwa. Rafał Dorosiński z opozycji kontrargumentował: - Wszystkie porównawcze analizy wskazują, że jednym z największych czynników wpływających na rodzinę jest bezpośrednia pomoc finansowa. Pomysł objęcia ulgą rodzin 3+ to właśnie wyjście z taką pomocą - przekonywał. Swoje poparcie dla projektu zadeklarowało także SLD. - Każdy ma prawo do prokreacji - powiedziała radna Paulina Piecha-Więckiewicz.
Dyskusja na dobre się nie rozpoczęła, gdy przewodniczący klubu PO Jarosław Szostakowski uznał, że ma wątpliwości do poprawności wyliczeń opozycji. Stwierdził, że do radnych nie dotarła informacja ile będą kosztowały ulgi i wnioskował o odesłanie projektu do komisji i zamknięcie dyskusji. - Wyliczenia trafiły do biura rady o godz. 16.30. To tylko pretekst, by zwalić ten punkt z porządku obrad - mówił Dworczyk. Głosami PO debata została zamknięta.
Szef PO dodał jednak, że klub PO popiera projekt karty rodzinnej. - Jeszcze w tej kadencji zostanie on przyjęty - zadeklarował. Z kolei wiceprezydent Włodzimierz Paszyński zaznaczył, że karta nie może być utożsamiana z polityką prorodzinną, bo jest jedyni jednym z jej elementów. - Na tle innych miast, które podejmują prorodzinne działania Warszawa jest absolutnym liderem. Badania wykazują, że tu są tworzone przyjazne warunki życia - powiedział.