Zalane metro, ulice i gigantyczne kałuże. To efekt gwałtownej ulewy, która w niedzielę po południu przeszła przez Warszawę.
Paraliż - tak jednym słowem można określić skutki dzisiejszej ulewy, która spadła na Warszawę. Z powodu deszczu nie kursowało metro - wyłączone były cztery stacje: Ratusz Arsenał, Dworzec Gdański, Plac Wilsona i Marymont. - Pociągi kursują obecnie w dwóch pętlach: pierwsza od stacji Słodowiec do stacji Młociny i z powrotem, druga od stacji Kabaty do stacji Świętokrzyska i z powrotem - wyjaśnił rzecznik prasowy Warszawskiego Metra Krzysztof Malawko i dodał, że trudno oszacować, kiedy zostanie wznowiony ruch.
Na stołecznych ulicach wcale nie było lepiej. Gigantyczne kałuże, uniemożliwiające ruch samochodów, pojawiły się na Trasie Toruńskiej. Tam na wysokości ulicy Mickiewicza zalanych zostało Z powodu ulewy wyłączona została m.in. stacja Dworzec Gdański Agata Ślusarczyk /GN osiem samochodów. Niektóre autobusy miały zmienioną trasę. Z powodu komunikacyjnego paraliżu wiele osób zostało "uwięzionych" na przystankach. Zdezorientowani. Czas oczekiwania na jakikolwiek transport wydłużał się.
W sumie z powodu ulewy straż pożarna otrzymała ponad 200 zgłoszeń. Podtopione zostały m.in. izba przyjęć szpitala przy ul. Inflanckiej oraz podziemne kondygnacje CH Arkadia.