Biesiada miała być do wczesnego wieczora. Plany popsuła ulewa. Do końca pikniku rodzin wielodzietnych, który 9 czerwca odbył się w Lasku Bielańskim, dotrwali najtwardsi.
Rodzinny piknik "Bociany przyleciały na Bielany" w Lasku Bielańskim odbył się po raz 7. Jego organizatorzy - Bielańskie Stowarzyszenie Rodzin Wielodzietnych - zapraszają do wspólnej biesiady nie tylko członków swojego stowarzyszenia, ale i wszystkie rodziny z Mazowsza, a także osoby samotne i starsze. Tak też było i tym razem.
Piknik rozpoczął się o godz. 11 Mszą św. w kościele bł. Edwarda Detkensa. Przed świątynią rozstawiona została scena, na której odbywała się część artystyczna. Głównym punktem pikniku było wręczenie Nagrody Białego Bociana osobom "otwartym na życie i zasłużonym w działalności na rzecz rodzin". W tym roku statuetka powędrowała do prof. Marii Ryś, Radia Warszawa Praga i red. Krzysztofa Skowrońskiego. Nagrodzone zostały także małżeństwa: Ireny i Jerzego Grzybowskich oraz Bożeny i Bogusława Bernardów. Wręczona została także nagroda Pomocnika Bociana dla instytucji i osób wspierających rodziny materialnie i duchowo. Otrzymały ją: Dobre Miejsce, Leonard Tarnogórski, Bank Żywności i tygodnik "Idziemy".
Nagrodę specjalną "Super Żabę" otrzymał w tym roku Marek Jurek, prezes Prawicy Rzeczpospolitej, za działania na rzecz wprowadzenia ulgi prorodzinnej. Hasłem tegorocznej gali było wezwanie bł. Jana Pawła II: "Nie lękajcie się".
Podczas pikniku można było spróbować specjałów, które przygotowały wielodzietne rodziny Agata Ślusarczyk /GN Przed kościołem rozstawione były liczne stragany. Swoje stoisko miały m.in. księgarnia św. Zygmunta organizująca kiermasz książki używanej, Kawiarenka i Klub Przyjazny Rodzinie im. bł. Jana Pawła II, przy którym można było się spotkać się m.in. z doradcami rodzinnymi, psychologami, specjalistami mediacji pojednawczej w rodzinie. Były także stoiska kulinarne, na których można było skosztować produktów przygotowanych przez wielodzietne rodziny, tj. kiełbaski z grilla, chleb ze smalcem czy ciasta.
Biesiada rozpoczęła się staropolskim zwyczajem łamania chleba... i równie szybko się zakończyła. Przybyłe na piknik rodziny zaskoczył ulewny deszcz. Wiele osób szybko rozjechało się do domów. Zostali "deszczoodporni". Piknik ze względu na pogodę zakończył się dużo wcześniej niż planowali organizatorzy.