Dzisiaj pielgrzymi wracają już do Warszawy. Po dziewięciu, a niektórzy po dziesięciu dniach drogi, nocnych czuwaniach, znosząc trud drogi i niewygody z radością i wiarą w sercu! Na Jasną Górę wrócą za rok.
Pielgrzymi z Warszawy, którzy w wigilię Uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny dotarli na Jasną Górę, dziś o godz. 8 uczestniczyli w Mszy św., którą odprawił dla nich kard. Kazimierz Nycz.
- Ten moment, kiedy stoisz u stóp Jasnej Góry i wiesz, że cały ten trud jest już teraz nie ważny, bo jesteś u celu, jest nie do opisania, to trzeba przeżyć! - mówiła Krystyna Rykrut, która w Warszawskiej Pieszej Pielgrzymce na Jasną Górę szła wraz z grupą brązową.
W tym roku z Warszawy do Częstochowy szło ok. 16 tysięcy pątników. W 302. Warszawskiej Pieszej Pielgrzymce uczestniczyło 7 tysięcy osób, w Warszawskiej Pieszej Pielgrzymce Akademickich Grup "17" do Częstochowy szło ok. 2,5 tysiąca pielgrzymów, a Metropolitalna Pielgrzymka Akademicka zgromadziła 3,5 tys. pątników. Poza tym na Jasną Górę zdążali przedstawiciele Wojska Polskiego, pielgrzymi niepełnosprawni oraz spora grupa uczestników Praskiej Pielgrzymki Rodzin.
Wszyscy spotkali się na Wałach Jasnogórskich, gdzie uczestniczyli w uroczystej Eucharystii.
- To był czas dobrze przeżyty, mieliśmy wiele katechez o wierze i o tym jak ją głosić. A droga była różna, wszystkiego po trochu - i słońce i deszcz, i łatwiej i trudniej, i pęcherze i ból nóg, ale radość z tego, że dotarliśmy jest ogromna. Już myślę o pójściu za rok. Nie wiem gdzie się podział cały ten trud. Zmęczenia i żadnego bólu już nie czuję - mówi pani Krystyna. Emilka Polichter z "15|" zielonej szła w pielgrzymce po raz 6-ty. - Upał dał o sobie znać, ale w tym roku szło mi się super. Chcę ciągle dążyć do Boga i szukać kontaktu z Nim, dlatego chodzę – mówi. Siostra Emilki, Magda, podkreśla, że wysiłek fizyczny pomaga w głębszym przeżywaniu wiary. - To zupełnie co innego, niż gdybyśmy wsiadły w samochód i poświęciły trzy godziny, żeby tu dotrzeć - mówi.
Pan Zbigniew Isiński szedł po raz 13. I przyznaje, że mimo zmiennej pogody w tym roku szło mu się najlepiej. - Obliczyliśmy, że codziennie wypijaliśmy 6 litrów wody, takie były upały! Temperatura przy asfalcie wynosiła 58 st. Celsiusza. A dziennie pokonywaliśmy średnio 40 km. Trasa była bardzo urozmaicona: było słońce, piękna burza, deszcz, a mimo to szło się bardzo dobre - przyznaje pan Zbigniew, mówiąc, że zawsze, kiedy wchodzi na Jasna Górę ma ciarki na plecach.