Głowa Chrystusa posklejana z dziecięcych plastikowych żołnierzyków i krucyfiks utkany z symboli współczesnego świata. "In God we Trust" prowokuje także do postawienia sobie samemu pytania: w Kogo ja wierzę?
- A wy? Za kogo Mnie uważacie? - pytał Chrystus uczniów. Czy o to samo pytali siebie autorzy eksponatów wystawionych właśnie w galerii Zachęta? Być może. Galeria zebrała prace wielopokoleniowej grupy amerykańskich artystów, którzy dają swój głos w dyskusji na temat krajobrazu wyznaniowego Stanów Zjednoczonych. Używając języka symboli popkultury opowiadają o doświadczeniu wiary milionów Amerykanów: głównie chrześcijan, ale także żydów, buddystów, czy muzułmanów. I choć kurator wystawy, Maria Brewińska, zarzeka się, że nie jest to ekspozycja religijna, ani antyreligijna, to przecież odnosi się do najważniejszego bodaj wspólnego doświadczenia całej ludzkości, która od dwóch tysięcy lat żyje w orbicie Bożego miłosierdzia. Historia, która rozpoczęła się od Krzyża Golgoty wyraźnie inspiruje twórców. Jednak do podstawowego przesłania zbawienia dodają oni własne treści. A być może próbują nimi zastąpić to, co jest istotą misji Chrystusa.
Jedna z cyklu fotografii Davida LaChapelle'a „Jesus is my Homeboy” Tomasz Gołąb /GN Wywodzą się z różnych grup etnicznych i kulturowych. Wśród prac wystawionych w Zachęcie pojawiają się dzieła takich twórców, jak: Edgar Arceneaux, Nina Berman, Huma Bhabha, Peter Bogers, Jonathan Durham, Angela Ellsworth, Generic Art Solutions (Matt Vis and Tony Campbell), Anthony Goicolea, Christian Jankowski, Joseph Johnson, William Klein, Oliver Laric, David LaChapelle, Nate Lowman, czy Piotr Uklański. Każdy z nich szuka w kulturze amerykańskiej interpretacji zagadnień związanych z religią i jej funkcjonowaniem w niejednorodnym społeczeństwie. Dlatego na wystawie zobaczymy nie tylko instalacje stylizowane na latynoski bazar pełen odpustowych dewocjonaliów, fotografie muzyków, piłkarzy i artystów – odgrywających bądź reinterpretujących klasyczne sceny z płócien Leonarda da Vinci i Caravaggia, czy portret Chrystusa utkany z plastikowych żołnierzyków, ale także posąg różowego Buddy na postumencie z wbudowanymi samochodowymi głośnikami. Na licznych monitorach i projektorach wyświetlane są filmy z ceremonii chrzcielnych, przeplatanych scenami religijnych uniesień, ale także bardziej obrazoburcze animacje rabina z podłożonym głosem kobiety z filmu erotycznego, czy przemówienie polityka z głosem zastąpionym przez muezina wołającego na modlitwę. Wchodzących w progi "In God We Trust" wita zaś krzyż - instalacja pod tym samym tytułem, która widziana z boku okazuje się zbieraniną przypadkowych symboli: od militarnych i symbolizujących przemoc po biologiczne i polityczne. Jest portret Chrystusa w krawacie i cykl fotografii Davida LaChapelle'a „Jesus is my Homeboy”, na których oglądać możemy nowotestamentowe sceny wpisane w scenerię współczesnych metropolii, gdzie bohaterami są przeciętni mieszkańcy Harlemu, Bronxu czy Manhattanu i psychodeliczna ruchoma instalacja w ścianie, kojarząca się z tabernakulum.
Znany z obecności na banknotach dolarowych cytat "W Bogu mamy ufność" staje się więc na wystawie w Zachęcie prowokacją. O tyle nieszkodliwą, że konfrontującą każdego z nas z własną relacją do Chrystusa. Za kogo my Go uważamy?