11 listopada ulicami Warszawy po raz drugi przejdzie prezydencki marsz "Razem dla Niepodległej". Jego uczestnicy uczczą pamięć zasłużonych dla niepodległości, w tym powstańców styczniowych.
- Prezydent już dziś zaprasza na marsz "Razem dla Niepodległej". Ważnym elementem tego przemarszu będzie uhonorowanie ojców założycieli naszej niepodległości, czyli złożenie wieńców pod ich pomnikami, tak jak w roku ubiegłym - zapowiedział prezydencki doradca prof. Tomasz Nałęcz.
Podobnie jak w listopadzie 2012 r. trasa marszu przebiegać ma od placu Piłsudskiego, przez Krakowskie Przedmieście, Nowy Świat, plac Trzech Krzyży i Aleje Ujazdowskie. - Prezydent chciałby uczynić ten marsz jeszcze bardziej radosną demonstracją patriotyczno-historyczną. Chciałby, aby w tym roku poza uhonorowaniem ludzi zasłużonych dla naszej niepodległości, uhonorować pamięć powstańców styczniowych - zaznaczył prezydencki minister.
Jak przypomniał, w tym roku przypada 150-lecie powstania styczniowego, którego pamięć i samych powstańców II RP otaczała szczególnym kultem i wdzięcznością. Tegorocznemu marszowi towarzyszyło będzie patriotyczne widowisko poświęcone temu zrywowi.
Prezydent w tym roku chce zaprosić na marsz osoby zaangażowane w obchody 150. rocznicy powstania styczniowego, które odbyły się w wielu miejscach w kraju. Wśród nich są samorządowcy, nauczyciele, uczniowie, przedstawiciele inicjatyw społecznych.
Jak zaznaczył, podobnie jak w ubiegłym roku, marsz ma mieć "bardzo wspólnotowy charakter" i uhonorować ojców niepodległości wywodzących się z różnych środowisk od lewicy, do prawicy.
- W ubiegłym roku były głosy wyrażające zdziwienie, że prezydent zamierza na przykład złożyć kwiaty pod pomnikiem Romana Dmowskiego. Prezydent uhonorował tymczasem oczywistą zasługę Dmowskiego dla odzyskania niepodległości przez Polskę w 1918 roku" - zaznaczył Nałęcz. Jak podkreślił, w ubiegłorocznym marszu "nie było nic z partyjności, tylko była wspólnotowość, także dlatego, że zaproszenie prezydenta - jeśli chodzi o świat polityki - przyjęli ludzie bardzo różnych przekonań.
Nałęcz przypomniał, że Bronisław Komorowski w czasie ubiegłorocznego marszu zwracał uwagę, że na jego trasie brakuje pomnika, który by honorował zasługi niepodległościowego socjalizmu. - Myślę, że te słowa prezydenta stały się pewną inspiracją dla ludzi związanych z lewicą, aby taki pomnik się pojawił - mówił.
Jak zaznaczył, jest także druga inicjatywa wiążąca się z ubiegłorocznym marszem. - Samorządowcy ze Śląska i z Warszawy wystąpili z inicjatywą, aby na trasie marszu lub w jej bezpośredniej bliskości pojawił się jeszcze jeden pomnik - Wojciecha Korfantego - dodał Nałęcz. - Marsz uświadomił nam wszystkim, że na tym szlaku honorującym polską niepodległość mamy pewne braki. Jest szansa, że w przyszłych latach lista tych pomników się wydłuży - dodał.
Nałęcz podkreślił, że intencją prezydenta jest to, by tegoroczny marsz był "radosnym widowiskiem historycznym". Zabytkowy czołg Renault FT-17, który podczas ubiegłorocznego marszu jechał na lawecie, w tym roku pojedzie o własnych siłach. Na początku pochodu pójdą żołnierze, w tym z Kompanii Reprezentacyjnej i Orkiestry Reprezentacyjnej, za nimi będą m.in. uczestnicy grup rekonstrukcyjnych.
Jak zapowiedział Nałęcz, marsz wyruszy bezpośrednio po zakończeniu uroczystości związanych z 11 listopada. W ubiegłym roku marsz rozpoczął się od złożenia przez prezydenta wieńca przed pomnikiem marszałka Józefa Piłsudskiego przy placu jego imienia. W trakcie przemarszu Traktem Królewskim do Belwederu Komorowski złożył też kwiaty przed pomnikami innych postaci zasłużonych dla niepodległości: kardynała Stefana Wyszyńskiego (na Krakowskim Przedmieściu przy kościele Wizytek), Wincentego Witosa (na pl. Trzech Krzyży), Stefana Roweckiego "Grota" (przy ul. Chopina), Ignacego Jana Paderewskiego (w Parku Ujazdowskim), Romana Dmowskiego (na pl. Na Rozdrożu) i ponownie Piłsudskiego (przy Belwederze).