Zakończył się Kongres Nowej Ewangelizacji. Uczestnicy dają świadectwo.
"Dane nam było przeżyć, jak budujące jest dla Kościoła doświadczenie jedności i ubóstwa, a także radość z bezpośredniej ewangelizacji w goszczącej nas parafii: na jej placach, ulicach, w centrach handlowych i mieszkaniach" – napisali w przesłaniu uczestnicy zakończonego w niedzielę w Warszawie II Ogólnopolskiego Kongresu. W Kongresie, który od 19 do 22 września odbywał się w parafii Wniebowstąpienia Pańskiego na Ursynowie wzięło udział blisko 800 osób: biskupów, prezbiterów, diakonów, osób konsekrowanych i wiernych świeckich.
W odczytanym przez bp. Grzegorza Rysia przesłaniu na zakończenie Kongresu przypomniano, że jego uczestników połączyła troska o parafie. „Kolejny raz doświadczyliśmy mocy Ducha Świętego, (...) który czyni nas Kościołem posłanym do świata z Dobrą Nowiną. W tym duchu uczestniczyliśmy w liturgii, słuchaliśmy Słowa Bożego, przeżywaliśmy rekolekcje, dzieliliśmy się świadectwem wiary oraz podejmowaliśmy refleksję pastoralną nad miejscem i znaczeniem parafii w dziele nowej ewangelizacji. Dane nam było przeżyć, jak budujące jest dla Kościoła doświadczenie jedności i ubóstwa, a także radość z bezpośredniej ewangelizacji w goszczącej nas parafii – na jej placach, ulicach czy centrach handlowych i w mieszkaniach” – głosi przesłanie.
„Mamy świadomość, że nasze parafie kryją w sobie ogromny potencjał” – stwierdzili uczestnicy Kongresu, dodając, że uświadomili sobie, iż są wezwani „do przekazu wiary będącej osobistym spotkaniem ze zmartwychwstałym Chrystusem, do przeżywania parafii jako pierwszego miejsca doświadczenia Kościoła w środowisku, w którym żyjemy, do troski o wzrost parafii dokonujący się poprzez: adorację, budowanie małych wspólnot, Caritas, postawę uczniostwa, dzięki (...) systematycznej katechezie dotykającej każdego człowieka na każdym etapie jego życia, oraz przez ewangelizację”.
Z kongresu przywieziemy parę pomysłów. Zaproponujemy je naszemu proboszczowi - mówi Barbara Rafałowicz ze Szkoły Nowej Ewangelizacji w Gliwicach
Joanna Jureczko-Wilk /GN
Autorzy dokumentu stwierdzili ponadto, że aby parafia stała się wspólnotą żywego Kościoła, „wszyscy potrzebujemy nawrócenia pastoralnego, tak w wymiarze indywidualnym, jak i wspólnotowym. Zaowocuje ono podjęciem istniejącego w Kościele bogactwa i różnorodności środków oraz metod służących przemianie i odnowie parafii, obudzeniu olbrzyma”.
Wcześniej bp Ryś wygłosił kończące Kongres nauki rekolekcyjne. Przestrzegał w nich, by nie konserwować tego stanu głoszenia Ewangelii, który istnieje obecnie; by nie utożsamiać nowej ewangelizacji z duszpasterstwem, zwłaszcza w zamkniętych grupach, ale przechodzić do działania misyjnego – przekazywania doświadczenia wiary, osobistego spotkania z Jezusem.
- Czy swój charyzmat masz dany dla siebie, czy dla Kościoła? - biskup pytał wprost zebranych. - Charyzmat to przeżywanie wiary dane całemu Kościołowi i trzeba z nim wyjść do innych, do parafii.
Raz jeszcze podkreślił, że ewangelizacja to spotkanie osoby z osobą, przekaz wiary. – Oto nasza misja – tłumaczył krakowski biskup pomocniczy. I podawał przykład Kościoła niemieckiego, który na niektórych terenach skurczył się z kilkunastu parafii do jednej, wprawdzie z bardzo dobrze zorganizowaną radą parafialną i z dobrze wyposażonym centrum duszpasterskim, ale bez powołań kapłańskich.
Wezwał proboszczów, by nie próbowali „ewangelizować w pojedynkę”, nie czynili przeszkód w powstawaniu wspólnot i ruchów ewangelizacyjnych w parafiach, ale aby starali się umiejętnie koordynować ich działania, motywować do nowych, skutecznych inicjatyw. - To, czy takie wspólnoty będą się rodziły i działały dynamicznie, zależy od obydwu stron – powiedział biskup. I zaapelował o czuwanie nad tym, aby prowadząc ewangelizację, wspólnoty nie toczyły między sobą niezdrowej rywalizacji, nie ulegały atmosferze „wojny domowej”, która może przesłonić główny cel: głoszenie Dobrej Nowiny w sposób zgodny z charyzmatem danego ruchu.
Czasami trudno przełamać nieśmiałość, żeby rozmawiać z innymi o Bogu. Wtedy ten nasz niedostatek trzeba oddać Panu - mówi Michał Szynwelski ze wspólnoty Woda Życia w Warszawie
Joanna Jureczko-Wilk /GN
Na podsumowanie II Ogólnopolskiego Kongresu Nowej Ewangelizacji złożyły się świadectwa kilkudziesięciu osób. O tym, jak spędzili te trzy dni i co im one dały, opowiadali świeccy, księża, zakonnicy i siostry zakonne z całego kraju, zarówno od lat zaangażowani w jakimś ruchu, jak i osoby, które decyzję o udziale w wydarzeniu podjęły w ostatniej chwili.
Ojciec Michał, paulin z Jasnej Góry, zaapelował o głoszenie Ewangelii za pośrednictwem nowych mediów, zwłaszcza mężczyznom, których w Kościele brakuje. Podobnie, tyle że w kontekście potrzeb Kościoła w Niemczech, mówił jeden z kapłanów z Polskiej Misji Katolickiej w Berlinie. Siostra Małgorzata, urszulanka szara z Lublina, wyraziła radość z tego, że na Kongresie, mimo różnorodności osobistych doświadczeń i charyzmatów wspólnot, panowała jedność przekonania o potrzebie głoszenia Chrystusa. Wielu autorów świadectw przyznawało, że duchowo wzbogaciło ich sobotnie ewangelizowanie na ulicach, w centrach handlowych i osiedlach mieszkaniowych warszawskiego Ursynowa.
Na Mszy św. celebrowanej na placu przed kościołem parafialnym Wniebowstąpienia Pańskiego zgromadzili się zarówno uczestnicy Kongresu Nowej Ewangelizacji, jak i parafianie. Nawiązując do czytań, bp Ryś podkreślił w homilii, że człowiek niewierzący nie uważa, że Boga nie ma. Jest to ktoś, kto w miejsce Boga oddaje cześć czemuś innemu. "Można być przekonanym, że Bóg istnieje i być niewierzącym. Jak Naród Wybrany w czasach proroka Eliasza, który wiedział, że Jahwe istnieje, ale poszedł za Baalem, bóstwem z pobliskiej Syrii, które miało gwarantować płodność i hojność ziemi" – tłumaczył.
Przyjechałan na kongres ewangelizować siebie. Bez odnowienia osobistej relacji z Jezusem nie mamy z czym iść do innych - mówi Hanna Żyrek z Katowic
Joanna Jureczko-Wilk /GN
- Mamona może wiele, ale nie wszystko. Są takie momenty, że choćbyś miał jej nie wiadomo ile, to na nic nie pomoże. To jest uczciwa przestroga ze strony Pana Jezusa: któż z nas jej nie przerabiał? – zapytał kaznodzieja. Zwrócił uwagę, że „w sytuacjach, przez które pieniądz nie jest w stanie nas przeprowadzić, może to uczynić miłość naszych braci i sióstr, a przede wszystkim miłość Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego – miłość wspólnoty, jaką jest Kościół”.
- Wy tu zostajecie, my stąd odjeżdżamy, ale z tym samym przekonaniem: że jest jeden Bóg, to jest nasza wiara, chcemy nią żyć, chcemy ją przekazywać – zwrócił się biskup do słuchaczy. - Jesteśmy przekonani, że On może nas przeprowadzać przez wszystkie możliwe doświadczenie, to miejsce Mu się należy, nie chcemy go odstąpić niczemu innemu: ani mamonie, ani sobie.