Ponad 700 członków kongresu nowej ewangelizacji rozjechało się do swoich parafii w całej Polsce. Przyszła pora na budzenie olbrzyma.
Rozpoczynając II Ogólnopolski Kongres Nowej Ewangelizacji, poświęcony ewangelizacji w parafii, bp Grzegorz Ryś powiedział: "Cośmy mogli, tośmy zrobili, żeby ten kongres przygotować, ale reszta to już nie nasza robota. Tu musi zadziałać Duch Święty". I zadziałał bardzo mocno, co na zakończenie czterodniowych spotkań wypowiadali uczestnicy w swoich świadectwach. Napełnieni Duchem, entuzjastycznie nastawieni, z nowymi pomysłami rozjechali się po całej Polsce. I teraz dopiero rozpoczną prawdziwe budzenie olbrzyma. Czy im się uda?
Wszystko będzie zależało od tego, czy tematyka kongresu, wątki poczucia więzi z parafią, odpowiedzialności świeckich nie tylko za utrzymanie kościoła, ale też za duszpasterstwo staną się tematem kazań, dyskusji we wspólnotach i grupach parafialnych. Czy przekonanie o konieczności ewangelizowania - najpierw w rodzinie, potem także w dalszym środowisku - dotrze do ludzi, którzy z Kościołem mają kontakt tylko podczas niedzielnej Mszy św.
Będzie zależało też od tego, czy księża otworzą się na świeckich, czy będą chcieli słuchać ich podpowiedzi, sugestii, pomysłów. Wielokrotnie w czasie czterech kongresowych dni słyszałam głosy, że teraz na taki kongres trzeba by zaprosić księży proboszczów. To od nich w głównej mierze zależy współpraca z osobami świeckimi. Czy powiedzą: "Odprawiamy i spowiadamy" w kościele i to wystarczy, czy też pozwolą się rozwinąć grupom, wspólnotom, stowarzyszeniom. Czy zadbają o ich różnorodność, tak, by każdy parafianin mógł znaleźć wśród grup duchowość i aktywność mu odpowiadającą, czy utrzymają monopol tylko na wybrane? Zdarza się bowiem tak, że jeżeli proboszcz uważa za pożyteczną dla parafian na przykład Drogę Neokatechumenalną, innym wspólnotom trudno się w parafii zakorzenić. Biskup Ryś podawał przykład Ruchu Światło-Życie, który z sukcesem ewangelizuje odległe kraje, a przez polskich księży często uważany jest za przeżytek. Tymczasem to właśnie ten ruch uformował rzesze dzieci i nastolatków, którzy dzisiaj są katolickimi liderami. Teraz w przeważającej części parafii młodzież ma do wyboru bielanki i ministrantów. Na palcach można w Warszawie zliczyć parafie, które mają jakąkolwiek propozycję dla 12-17-latków, czyli młodych, którzy poszukują swojego miejsca, określają siebie. Szkolna katecheza nie zastąpi formacji we wspólnocie, która w tym trudnym wieku może być także wsparciem, "środowiskiem" osób podobnie myślących. Dopiero w wieku studenckim ma się do wyboru rzeszę duszpasterstw akademickich.
Olbrzym w wydaniu warszawskim jest niekiedy rzeczywiście olbrzymi. Kilkudziesięciotysięczne parafie są trudne do ewangelizacji w modelu prowadzenia jej jedynie przez księży. W nowej ewangelizacji - której podmiotem są świeccy - duża liczba parafian może stać się jej siłą.