13 października zostaniemy w domu. Z różnych względów nie wpiszemy się w inicjatywę, która w naszej opinii nie ma sensu. Właśnie dlatego nie weźmiemy udziału w referendum - napisali m.in. Lech Wałęsa, gen. Zbigniew Ścibor-Rylski i Andrzej Seweryn.
Pod listem otwartym w sprawie udziału w referendum podpisało się blisko 90 osób, m.in. prezes Związku Powstańców Warszawskich gen. Zbigniew Ścibor-Rylski, Lech Wałęsa, Andrzej Wajda, Krzysztof i Elżbieta Pendereccy, Danuta Hubner, Marek Kondrat, Emilian Kamiński, Andrzej Seweryn czy Dorota Stalińska.
"Dziś, zmuszeni do określenia się w ramach referendum musimy jasno i dobitnie powiedzieć: 13 października zostaniemy w domu. Z różnych względów nie wpiszemy się w inicjatywę, która w naszej opinii nie ma sensu. Właśnie dlatego nie weźmiemy udziału w referendum. Do wyborów pójdziemy za rok" - napisali w liście otwartym.
"Jedni z nas cenią ją za olbrzymi skok inwestycji w Warszawie, (...) inni mają krytyczny stosunek do niektórych jej poczynań, choćby podwyżki cen biletów czy słabej komunikacji z mieszkańcami, ale zauważają realną zmianę w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Jeszcze inni, doceniając niektóre jej działania, liczą na zmianę na stanowisku prezydenta po najbliższych wyborach. Wszyscy jednak zgadzamy się z jednym – to referendum nie ma sensu" - stwierdzają.
Sygnatariusze listu podkreślają, że za rok, we właściwych wyborach samorządowych "dużo wyraźniej będziemy mogli dostrzec zarówno mocne, jak i słabe strony tych dwóch kadencji pod rządami Hanny Gronkiewicz-Waltz. Właśnie wtedy nasz wybór, będzie realny i pozytywny" - napisali.