Politycy PO uważają, że Prawo i Sprawiedliwość zawłaszczyło przedreferendalną kampanię.
W piątek o północy zakończy się kampania przed niedzielnym referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy. Jej końcówka jest emocjonująca. - Ta kampania została ukradziona społecznikom przez PiS w bardzo sprytny sposób, co do tego wszyscy się zgadzają i nie ma chyba człowieka, który nie przyznawałby, że PiS rzeczywiście bardzo sprytnie przejął tę kampanię, po to, żeby ewentualne odwołanie prezydent Warszawy ogłosić jako swój wielki sukces - ocenił rzecznik rządu Paweł Graś.
Również zdaniem marszałek Sejmu Ewy Kopacz, PiS "zawłaszczył" referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy. - Dzisiaj przed warszawiakami tylko jedno pytanie: „Hanna Gronkiewicz-Waltz czy Jarosław Kaczyński w Warszawie, dobre zarządzanie czy awantura polityczna" - powiedziała.
Politycy Platformy do końca mają także zamiar namawiać zwolenników prezydent Warszawy, aby nie poszli na referendum. - Chcemy przekonywać, że udział w referendum jest złą decyzją, w tym referendum chodzi o frekwencję, tylko niska frekwencja może doprowadzić do tego, że Gronkiewicz-Waltz utrzyma się na stanowisku - powiedział.
Rzecznik rządu ocenił, że Platforma i prezydent Warszawy przez ostatnie tygodnie zrobili wszystko, aby wytłumaczyć warszawiakom "niedociągnięcia, które rzeczywiście miały miejsce", przypomnieć o sukcesach Gronkiewicz-Waltz oraz pokazać mieszkańcom Warszawy plany inwestycyjne na najbliższą przyszłość.
Jeśli Gronkiewicz-Waltz zostanie odwołana, władzę w stolicy przejmie osoba wyznaczona przez premiera. Tzw. komisarz pełniłby swoją funkcję do czasu wyboru nowego prezydenta. W takich sytuacjach premier zarządza też przedterminowe wybory, jednak zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym, jeżeli ich data miałaby przypaść w okresie krótszym niż 12 miesięcy przed zakończeniem kadencji, rada miasta może podjąć decyzję o nieprzeprowadzaniu ich. Wówczas tzw. komisarz sprawuje władzę w mieście do końca kadencji samorządu.