Czy wiesz, gdzie Jeziorna?

Jeziorna znajdowała się tuż za granicą władzy marszałka wielkiego koronnego, który zakazywał surowo pojedynkowania się, dlatego tam legalnie skakano sobie do oczu.

Na cześć swojej matki Konstancji z Potulickich Skórzewskiej hrabia Witold nową miejscowość nazwał właśnie Konstancinem. Wkrótce na tych piaszczystych i sosnami zalesionych terenach zaczęły wyrastać bogate wille, niejednokrotnie przypominające pałace, a nawet zamki. Oto do Konstancina przeprowadzały się wielkie rody arystokratyczne, zamożne rodziny mieszczańskie (w dużej mierze ewangelickie). Swoje rezydencje pobudowali browarnicy Machlejdowie, właściciele domu mody przy Marszałkowskiej Hersowie czy Dąmbscy z Józefą z Iwaszkiewiczów Dąmbską na czele. Ta ufundowała m.in. kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Zatrudniała przy tym modnego i wziętego architekta epoki Józefa Piusa Dziekońskiego. Zresztą w Konstancinie swoje projekty realizowało wielu wybitnych przedstawicieli fachu. Co charakterystyczne, każda willa miała swoją nazwę lub raczej imię. I tak w Konstancinie są Julia, Anna, Irena, Jagiellonka, Ukrainka, Słoneczna, Kaprys, Gryf, Quo Vadis, Zameczek i inne.W latach 1936–1939 sołtysem był znany pisarz i działacz niepodległościowy Wacław Gąsiorowski, który zamieszkiwał willę Ukrainka przy ul. Batorego. Swoją funkcję traktował prestiżowo i nie pobierał z tego tytułu wynagrodzenia.

Czy wiesz, gdzie Jeziorna?   Piotr Otrębski /GN

Dziś, patrząc na odpryski dawnej świetności Konstancina, trudno nie odnieść wrażenia, że nawet najlepszy remont nie wskrzesi tamtej atmosfery i tamtej klasy. Dziś nowobogaccy mieszkańcy miasta barykadują się za murami ogrodzeń i tylko samochody świadczą o ich obecności. Całe ulice, zabudowane przebogatymi, często manierycznymi współczesnymi willami, tchną przykrą martwotą. 

Paradoksalnie nieco lepiej jest w centrum, gdzie przedwojenne perły architektury (choć także pretensjonalne) nie są tak odseparowane od otoczenia. To, stety-niestety, efekt komunalizacji. W wielu przedwojennych willach stworzono mieszkania socjalne. Te nie są jednak należycie konserwowane i niszczeją. Wiele obiektów w ogóle stoi pustych, opuszczonych.

Kolejne zabytki Konstancina każdego roku po prostu znikają, często wskutek tajemniczych pożarów. Kupić teren z ruiną to wydatek nie lada, przywrócić ruinę do stanu używalności to już ekstrawagancja dla najbogatszych. Taniej jest zatem ruinę rozebrać i postawić „hollywoodzką” rezydencję. Niestety, w ten sposób tracimy bezpowrotnie cenny zapis historii. 

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..