Nie sprawdziły się żadne nazwiska z medialnej giełdy kandydatów na biskupa. I dobrze. Papież Franciszek znowu zaskoczył.
Że ojciec święty mianuje nowego biskupa - spodziewano się już dawno. Mało tego: tu i tam słychać było o kolejnych nazwiskach kapłanów, którzy mieliby już, już być zaakceptowani w Watykanie. A tu minęła wiosna, piękne lato, jesień się zaczęła. Wielu zapomniało, aż do listopadowego poniedziałku. Jeszcze kilkanaście minut przed południem dziennikarze wymieniali się zupełnie innymi nazwiskami, niż te które padły w komunikacie nuncjatury apostolskiej.
Tymczasem papież Franciszek wybrał jednych z najbliższych współpracowników kard. Kazimierza Nycza. I to w dodatku dwóch naraz: ks. Józefa Górzyńskiego, liturgistę oraz rzecznika prasowego metropolity warszawskiego, ks. Rafała Markowskiego. Jeden przygotowywał wiele celebracji archidiecezjalnych, m.in. te na pl. Piłsudskiego, drugi 20 lat temu zakładał jedną z pierwszych katolickich rozgłośni, Radio Józef.
Przy okazji nowych nominacji papież pozwolił odejść na emeryturę bp Marianowi Dusiowi, który posługę biskupa pomocniczego pełnił przez 28 lat. Ważne dla wszystkich, którym nie mieści się w głowie emerytura w wieku 67 lat: biskup Marian Duś w czerwcu skończył 75.