Pragnął, by pozostały po nim jedynie utwory. Fragmenty życia, które skryły się między wersami, wydobywa wieloletni przyjaciel i interpretator jego twórczości.
Wiersze wywoływały w ks. Janie Twardowskim pewien rodzaj zakłopotania. Nie potrafił ich nie pisać – to była, jak mawiał, jego słabość. W szkole ukrywał ją, by nie wytykano go palcami. Gdy został księdzem, długo zmagał się, jak połączyć ze sobą te dwa powołania.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.