Jeszcze o gender u dominikanów

Teresa Kapela ze Związku Dużych Rodzin 3+ o debacie "Gender: błogosławieństwo czy przekleństwo", która odbyła się 18 listopada w ramach cyklu spotkań OPen u dominikanów na Freta.

"To bardzo daleko idąca ingerencja w człowieka, w społeczeństwo, ingerencja, której słusznie możemy się obawiać, niszcząca trwałe związki między ludźmi, eliminująca takie wartości, jak miłość przyjaźń i odpowiedzialność. Jednym z postulatów tej filozofii jest wczesne wprowadzenie wychowania seksualnego" - mówi o ideologii gender Teresa Kapela, przewodnicząca Komisji Dialogu ds. Dzieci, Młodzieży i Rodziny m.st. Warszawy, w liście nadesłanym do redakcji „Gościa Warszawskiego”.


Przytaczamy jego treść:

„Braterstwo oznacza utożsamienie się z kimś drugim, nieoddzielanie jego losu od swojego (...). Braterstwo jest łatwością przekraczania tych granic, które filozofowie głoszący samotność człowieka uznają za nieprzekraczalne, za linię, za którą jest już tylko milczenie lub powrót własnego głosu. Tkwiliśmy głęboko wewnątrz słowa "my", słowa, w którym fenomenologowie widzą wyraz oznaczający szczególną jakość doświadczenia, jakość kształtującą odbiór świata, nadającą nam inny wymiar istnienia.”

„Świat, który oni zamierzali stworzyć, był światem głoszącym kres wartościom (…)  Zaprzeczali temu, że współżycie różnych ośrodków duchowej kultury jest wielką zdobyczą społeczeństw, nie ich dekadencją, czyniąc z jednomyślności symbol zdrowia i wspólnoty” (Jan Strzelecki "Próby Świadectwa”)

Ten tekst zachwycił mnie już w młodości. Dziś, w wirze wydarzeń i komentarzy wróciłam do niego, odnajdując nowe warstwy opisujące jakże bardzo aktualne twierdzenia.

„Czyniąc z jednomyślności symbol zdrowia i wspólnoty” – tak odebrałam wprowadzenie do spotkania "Gender: błogosławieństwo, czy przekleństwo?", zorganizowanego w warszawskim klasztorze oo. dominikanów. Przyciągnęło mnie zdumiewającym doborem prelegentek, które łączył nie tylko zawód – piszące intelektualistki, ale też bardzo zbliżona wizja świata. Dominika Kozłowska ze Znaku, Agnieszka Graff z Krytyki Politycznej, oraz Zuzanna Radzik z Tygodnika Powszechnego. Spotkanie poprowadziła dr Marta de Zuniga z Uniwersytetu Warszawskiego. Różnice stosunku do wiary wydawały się drugorzędne. Sposób prowadzenia spotkania kładący nacisk na zdefiniowanie pojęć, o których miała być mowa, z góry narzucał ramy, oddalające dyskusję od istoty problemu, który jak widać po reakcji zebranych jest bardzo gorący. Dlaczego?

Siadłam do komputera, ponieważ relacja z tego spotkania, którą przeczytałam w "Gościu Niedzielnym" wydaje mi się być dalece niewystarczająca. Jak to się stało, że mogliśmy spędzić dwie godziny nie podejmując kwestii najistotniejszych wynikających z pojęcia gender -zmiany widzenia człowieka w jego najgłębszych pragnieniach?

''Tkwiliśmy głęboko wewnątrz słowa my, słowa, w którym fenomenologowie widzą wyraz oznaczający szczególną jakość doświadczenia, jakość kształtującą odbiór świata, nadającą nam inny wymiar istnienia'' - mówił Jan Strzelecki w cytowanym dziele. Temu doświadczeniu teoria gender przeciwstawia prawa płci, walkę płci o „równość”. Jak tę równość mierzyć? Równość nie uwzględniającą - wręcz odrzucającą różnice biologiczne. Teoria gender przyznaje sobie prawo do bycia jedynym słusznym narzędziem analizowania materii społecznej i aksjologicznej, razem z prawem do kształtowania świadomości. Zakłada, że właśnie świadomość jest źródłem przemocy, ponieważ kreuje stereotypy prowadzące do dyskryminacji i nierówności. To bardzo daleko idąca ingerencja w człowieka, w społeczeństwo, ingerencja, której słusznie możemy się obawiać, niszcząca trwałe związki między ludźmi, eliminująca takie wartości, jak miłość przyjaźń i odpowiedzialność. Jednym z postulatów tej filozofii jest wczesne wprowadzenie wychowania seksualnego. Nie określa na jakiej wizji człowieka się ma to wychowanie opierać. Jeśli na wizji szukania i zaspakajania swoich przyjemności, to realizuje ten sposób główne przesłanie instrukcji Światowej Organizacji Zdrowia w sprawie edukacji seksualnej. Jednak głos obecnych na sali rodziców brzmiał jasno - mamy prawo wychowywać dzieci w systemie wartości nam bliskich. Zdumnienie panelistek, dlaczego temat gender wkroczył teraz z taką mocą nie znalazło wystarczająco jasnej odpowiedzi. Sprowadzenie pojęcia gender do metodologii badań, odcinanie się od ideologii jaką w istocie stanowi jest próbą zneutralizowania dyskusji jaka rozgorzała ostatnio. Z całą mocą należy powiedzieć, że  - gender wprowadza w świat wymianę pojęć polegającą na zastępowaniu ich dowolnymi konstrukcjami myślowymi za którymi nie stoi doświadczenie, a idea. Idea przeciwstawiająca sobie samotne, (podobne do ziaren piasku) wolne jednostki, walczące o równość, która jest fatamorganą. W tym świecie samo słowo „my” jest obce i jest zagrożeniem. Zagrożeniem jest dziecko, zagrożeniem jest  macierzyństwo, zagrożeniem są przede wszystkim potrzeby drugiego człowieka. Dlatego my, rodzice, którymi jesteśmy od poczęcia naszych dzieci aż do śmierci, chcemy bronić prawa do istnienia ''my'' w przestrzeni publicznej, nie przeciwstawiając tego „my” prawom poszczególnych jednostek. Cytowany na początku socjolog był mistrzem jednania stron. Oby nam pomógł w szukaniu wspólnej płaszczyzny, ale na bazie prawdziwego dialogu, a nie zacieraniu istoty.

Teresa Kapela

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..