Domowa edukacja. Tu nie ma jedynek. Książki można czytać na trampolinie, liczyć sztućce na stole, a historię Polski poznawać przy grobie ks. Popiełuszki. To szkoła mamy i taty.
Kiedy Mikołaj, Maksymilian i Zuzanna Sobiescy dowiedzieli się, że będą uczyć się w domu, poduszki poszły w ruch. Z radości. Przez kolejny rok zamiast do szkoły, chodzili po drzewach, a książki omijali szerokim łukiem. Ale i tak do końcowych egzaminów, zdawanych w szkole, trzeba było się przygotować. Nie od razu wdrożyli się w domowe tryby edukacji. Bo i takich nie ma. Skoro więc nie nauczyciel, ławka, tablica, szkolne stopnie, klasówki i wywiadówki, to co? Receptę na domową edukację wypisuje życie. Każdej rodzinie osobno.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.