Mimo że sprawcom podpaleń grozi grzywna do 5 tys. zł, wciąż nie brakuje osób, które wypalają trawy. Wbrew logice, bo ziemia po pożarze nie staje się żyźniejsza, ale jałowa.
Przełom zimy i wiosny to okres, kiedy wyraźnie wzrasta liczba pożarów łąk i nieużytków rolnych. W latach 2012-2013 w województwie mazowieckim było ich ponad 16,5 tys. i objęły teren ponad 8 tys. ha. Tylko w ostatni weekend straż pożarna odnotowała 371 pożarów. W regionie warszawskim problem wypalania traw dotyczy w największym stopniu: Warszawy (526 pożarów w 2013 r., 69 w 2014 r.) oraz powiatów: piaseczyńskiego (428 w 2013 r. i 143 w 2014 r.) i wołomińskiego (314 w 2013 r. i 108 w 2014 r.). W 2012 r. podczas jednej z akcji gaśniczych w powiecie szydłowieckim zginął strażak.
Dariusz Piątek, wicewojewoda mazowiecki, wspólnie ze st. bryg. Zbigniewem Szczygłem, zastępcą Mazowieckiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej, zainaugurowali kampanię społeczną „NIE! dla wypalania traw na Mazowszu” oraz zaprezentowali spot kampanii.
Sprawcom podpaleń grozi grzywna do 5 tys. zł, a w przypadku spowodowania pożaru stanowiącego zagrożenie dla życia, zdrowia czy mienia od roku do 10 lat więzienia. Wbrew temu, co sądzą zwolennicy wypalania traw, ziemia na pogorzeliskach staje się jałowa. Ogień hamuje przyswajanie azotu z powietrza oraz proces gnicia pozostałości roślinnych, które tworzą urodzajną warstwę gleby. Cierpi również przyroda - płomienie niszczą miejsca lęgowe wielu gatunków gnieżdżących się na ziemi i w krzewach ptaków oraz środowisko naturalne zwierząt.
)
Nie dla wypalania traw
MazowszeStraz