- Mamy iść do ludzi, którzy są daleko od źródeł zbawienia - mówił abp Henryk Hoser w II Niedzielę Wielkiego Postu, czyli Niedzielę "Ad gentes". W Polsce jest ona obchodzona jako Dzień Modlitwy, Postu i Solidarności z Misjonarzami.
- Nie jesteśmy członkami kościoła parafialnego czy jakiejś "prywatnej kapliczki", ale Kościoła powszechnego, którego wiarę wyznajemy w niedzielnym Credo - przypomniał ordynariusz warszawsko-praski. Podkreślił, że ten fakt jest również zobowiązaniem. - Jesteśmy posłani z Dobrą Nowiną na krańce świata. Nie tyle jednak w spojrzeniu geograficznym, bo świat dziś jest już mały, ale na krańce ludzkiej świadomości. Tam, gdzie jest ona ograniczona jedynie do życia osobistego czy sąsiedzkiego, mamy ją rozszerzać o światło wiary i widzieć rzeczywistość w Bożej perspektywie - tłumaczył abp Hoser.
W tym roku Niedzieli „Ad gentes” towarzyszy hasło „Z misjonarzami głośmy Chrystusa”. Abp Hoser mówił też o duchowej i materialnej solidarności z Kościołem w krajach misyjnych, do których wyjeżdżają polscy misjonarze. Hierarcha doskonale zna realia misyjne. Sam pracował jako misjonarz. Teraz jako biskup regularnie odwiedza swoich misjonarzy. - Wielu z nich bardzo często znajduje się w sytuacjach granicznych, jakimi są zagrożenie życia czy mienia, które zbierają z takim trudem. Wielokrotnie zdarza się, że prowadzone przez nich przychodnie, szpitaliki, szkoły czy kaplice są grabione przez różnego rodzaju rebeliantów. Takie sytuacje wiążą się z ogromnym stresem i bólem. Sprawiają, że misjonarz musi zaczynać od początku. Jest to coś w rodzaju „syzyfowej pracy” - mówił abp Hoser o Polakach, którzy przebywają w wielu zakątkach świata.
Podkreślił też, że praca misyjna wymaga wsparcia materialnego. - Zderzając się z ogromnym ubóstwem i potrzebami ludzi, wśród których żyją, misjonarze często odczuwają bezsilność, stąd tak ważna jest nasza ofiara - tłumaczył arcybiskup.