Świadectwo. – Moje nóżki już się wyspały? A kiedy wstaną? – pyta czule 3,5-letnia córeczka, całując rankiem stopy mamy, sparaliżowanej od maja 2010 r.
Magda, przeuroczo roześmiana 28-latka, umierała już dwa razy. – Tu już nie ma żadnych szans – rozkładali ręce lekarze. – Przecież mają państwo jeszcze czwórkę dzieci w domu – usłyszeli w Szpitalu Bielańskim jej rodzice. A tu przecież chodziło nie tylko o jej życie, ale też o życie córeczki, która od kilku miesięcy rozwijała się pod jej sercem. Małgorzata i Andrzej nie chcieli się pogodzić z myślą, że Magda może odejść. A wraz z nią – nienarodzona Oliwka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.