Ludzie zawzięci na życie dzieci boją się, że prezydent stolicy zechce słuchać sumienia. Więc ją straszą.
Postkomuniści z SLD straszą prezydent stolicy Hannę Gronkiewicz-Waltz zawiadomieniem o popełnieniu przez nią przestępstwa, jeśli nie zrobi tego, co sobie życzą, a życzą sobie, żeby odwołała prof. Chazana ze stanowiska dyrektora szpitala św. Rodziny.
Cała sprawa jest oczywistą prowokacją, od samego początku obliczoną na utrącenie znakomitego fachowca, który znakomicie prowadzi szpital, co potwierdzają m.in. znakomite wyniki. To, że do odstrzału wybrano ostatniego człowieka, któremu coś takiego by się należało, wynika z taktyki obliczonej na zastraszenie. Żeby strach padł na każdego innego lekarza konsekwentnie broniącego ludzkiego życia, to trzeba wybrać najlepszego z nich i go publicznie sponiewierać.
Ja już miesiąc temu słyszałem, że „chcą załatwić Chazana”. No i go właśnie „załatwiają”. Przed nimi jeszcze tylko jedna poważna przeszkoda: Hanna Gronkiewicz-Waltz. Bo choć prezydent stolicy można zarzucać różne rzeczy, to na pewno nie to, że nie używa sumienia. A każdy, kto używa sumienia (nie tylko katolik, państwo lewacy), musi być posłuszny prawu naturalnemu, to zaś znaczy, że m.in. musi wzdrygać się przed zabiciem człowieka. Bo zakaz mordowania dzieci (i innych niewinnych ludzi) nie wynika z religii, lecz z prawa wspólnego każdemu człowiekowi.
Tak więc Hanna Gronkiewicz-Waltz, jeśli chce pozostać wierna sumieniu (a jestem przekonany, że chce) nie ma innego wyjścia, jak nie ulec prowokacjom i pozostawić prof. Chazana na stanowisku. Bo to nie jest sprawa jednego etatu – to niezmiernie ważna próba, w której zmaga się człowieczeństwo z demoniczną nienawiścią do ludzkiego życia. Pani prezydent musi obronić Profesora, niezależnie od ceny, jaką przyjdzie jej za to zapłacić. To nie podlega dyskusji, jak nie podlega dyskusji zasada, że ludzi się nie krzywdzi. Nie podlega też dyskusji, że nie wolno umywać rąk, gdy, jak Piłat, ma się władzę, aby człowieka uwolnić albo ukrzyżować.
W mediach pełno dziś dyskusji, czy prof. Chazan złamał prawo czy nie. Ale po co ta gadka? Po co ględzić nad tym, czy zastosowano przepis, gdy trzeba zadać sobie pytanie podstawowe: czy wolno zabijać dzieci? Powtórzmy, bo wielu nie rozumie: CZY WOLNO ZABIJAĆ DZIECI? I czy wolno wskazywać mordercę, który zabije w zastępstwie? Czy jakakolwiek choroba może zmusić lekarza, żeby wbijał dziecku w głowę stalowe narzędzie, urywał mu rączki i nóżki, aby w końcu umęczone ciało zbezcześcić wyrzuceniem do kubła?
A przy okazji: Ja pytam, gdzie jest Rzecznik Praw Dziecka, którego obowiązkiem jest troszczyć się o dzieci od CHWILI POCZĘCIA (bo zobowiązuje go do tego ustawa!)? Dlaczego pan na to zezwala? Za co pan bierze pieniądze, jeśli nie porusza pana los najmniejszych, których, powtórzmy, ma pan ustawowy obowiązek bronić?
Bo tu nie o paragrafy chodzi. Nie o słowa – tu chodzi o podstawowe zasady, których ludzkość musi się trzymać, jeśli nie chce przepaść z kretesem. Żadne ludzkie prawo nie może zezwalać na zbrodnię. Jeśli zezwala, to hańba dla prawodawców, że jeszcze tego nie zmienili, a jeszcze większa hańba dla tych, którzy w imię legalizmu godzą się na tak potworną krzywdę. Nie debatuje się nad „złamaniem prawa”, gdy zachowanie prawa skutkuje złamaniem czyichś kości.
Przed laty, gdy Hanna Gronkiewicz-Waltz kandydowała na urząd prezydenta RP, powstało hasło: „Gronkiewicz! Walcz!”. Dziś trzeba by to powtórzyć z jeszcze większą mocą, bo prezydentura państwa to nic wobec spraw tak doniosłych jak służba najmniejszym braciom Chrystusa. I to Jezus Chrystus powiedział: „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?” (Mt 16,26).
To taka dedykacja dla Pani na ten trudny czas. I modlitwa też do tego.