- Mam nadzieję, że 1 sierpnia pozostanie dniem świętym, a nie okazją do demonstrowania sporów, waśni i tego, co nas dziś różni - mówił podczas Apelu Poległych prezydent RP Bronisław Komorowski.
W przeddzień 70. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego na pl. Krasińskich odbył się uroczysty Apel Poległych, w którym wzięli udział prezydent Bronisław Komorowski, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz Waltz oraz powstańcy z gen. Zbigniewem Ścibor-Rylskim, prezesem Zarządu Głównego Związku Powstańców Warszawskich, i licznie przybyli na plac Krasińskich mieszkańcy Warszawy.
Na początku swojego przemówienia prezydent zwrócił uwagę na istniejący spór wokół powstania. - Niech ten spór trwa nadal. Jest konieczny i uzasadniony. Jest nam wszystkim potrzebny. Ale nie powinien nigdy zmącić ciszy nad powstańczymi grobami, nigdy nie powinien być prowadzony w sposób uwłaczający pamięci o sprawach świętych - mówił Komorowski.
I zaapelował: - Mam nadzieję, że 1 sierpnia pozostanie dniem świętym, a nie okazją do demonstrowania sporów, waśni i tego, co nas dziś różni. Powstańcy walczyli o jedność narodu, którą okupanci chcieli złamać, walczyli o ciągłość polskiego państwa i jego instytucji, o prawo do okazywania przez naród szacunku swojemu państwu polskiemu. Okażmy ten szacunek także i jutro.
W czasie Apelu Poległych głos zabrała także prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, dziękując powstańcom za trud włożony w odbudowę stolicy. Przypomniała także, że rok 2014 jest rokiem wielu ważnych rocznic w historii Polski, tj. 70. rocznicy Powstania Warszawskiego czy 25. rocznica wolnych wyborów. Podkreśliła, że pokoleniu Solidarności towarzyszył etos powstańców warszawskich.
Hanna Gronkiewicz-Waltz zaznaczyła, by nie zapominając o tragedii powstania, cieszyć się z tego, co się udało - pięknej i dynamicznie rozwijającej się stolicy, pokoleń zdolnej młodzieży i 69 lat bez wojny. - Radość ta świętowana jest w cieniu wydarzeń zza naszej wschodniej granicy. Wyraźnie nam uzmysławiają, że wolność nie jest dobrem danym raz na zawsze, że trzeba o nią dbać, pielęgnować - powiedziała prezydent.
Na zakończenie przy pulpicie stanął również gen. Zbigniew Ścibor-Rylski. Przypomniał, że w Warszawie walczono nie tylko o stolicę, ale i o Polskę. - Powstanie Warszawskie było konsekwencją tego wielkiego boju narodu polskiego o narodową godność, o należne miejsce wśród wolnych narodów świata, o prawo do życia według własnych norm moralnych i obyczajowych - powiedział prezes związku powstańców i dodał, że powstanie było jednym z najdramatyczniejszych wydarzeń w historii Polski, więc nic dziwnego, że ciągle podlega ono ocenie.
Gen. Ścibor-Rylski ubolewał, że z roku na rok ubywa powstańców i ginie "kombatancki etos", ale jednocześnie obecność podczas uroczystości władz państwowych, samorządowych, wojska, duchowieństwa i warszawiaków to wyraz solidarności z ideałami żołnierzy Polski Walczącej.
Na zakończenie powstaniec mówił, że miłość ojczyzny to bardzo trudna sprawa, ale wyraził nadzieję, że doświadczenia powstańców wpłyną na to, że następne pokolenia zrozumieją, co to jest wolność, mimo że nie przeżyły wojny.
Ścibor-Rylski przypomniał, że w środę prezydent Komorowski podpisał ustawę o ochronie znaku Polski Walczącej. -To jest dla nas bardzo ważna wiadomość - powiedział Ścibor-Rylski. Mówił też, że jest bardzo szczęśliwy, że wśród osób na placu jest młodzież.
Po apelu na pl. Krasińskich odbyło się widowisko muzyczne "Śpiew Murów” w reż. Jerzego Bielunasa.