W pierwszym dniu Powstania Warszawskiego Niemcy ostrzelali patrol sanitarny, zabijając rannych i spieszące im na pomoc siostry urszulanki.
Z relacji zamieszczonych w książce „Szary Dom w Warszawie” z serii „Ocalić od zapomnienia” wynika, że społeczność związana z klasztorem Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego nie była zaskoczona wybuchem Powstania. Trudno w to uwierzyć, ale w Szarym Domu, pod okiem Niemców którzy zamieszkiwali w lokatorskiej części budynku, w czasie okupacji odbywały się tajne komplety. Oprócz tajnego liceum pedagogicznego działał tu roczny kurs nauczycielski dla maturzystek. Odbywały się akademie, szkolenia i spotkania - choć w razie wpadki groził za to obóz koncentracyjny.
Dużo bardziej niebezpieczne było przechowywanie Żydów, co w wypadku „wsypy” kończyło się zwykle egzekucją osób podejrzanych o pomoc.
Ale jak wspominała matka przełożona Pia Leśniewska był to obowiązek chrześcijański. W związku z tym zarówno w Szarym Domu jak i w Milanówku przechowywało się kilkunastu Żydów.
Chociaż przyjmuje się że wybuch Powstania wyznaczono na godz. 17-tą w okolicach Uniwersytetu Warszawskiego walki rozpoczęły się wcześniej...
"1 sierpnia 1944 r. – godzina czwarta po południu. Jak co dzień rozbrzmiewa dzwonek wzywający siostry i domowników na rozpoczęcie trzygodzinnej adoracji Najświętszego Sakramentu. Ksiądz Tadeusz Burzyński, chwilowy zastępca ks. Ziei wystawia Pana Jezusa w monstrancji. Śpiewamy „O salutaris”. Wtem pada kilka bliskich, karabinowych strzałów... Po chwili nowa seria. Strzały bliższe i dalsze, wybuchy granatów. Zaniepokojenie wzrasta. Niektórzy nie orientujący się w sytuacji, mówią o manewrach… A jednak sprawa jest jasna. Chwila, od tak dawna przez wielu wyczekiwana, widać nadeszła. Dziś, 1 sierpnia 1944 r. rozpoczęliśmy powstanie…" - to fragment spisanej tuż po upadku powstania relacji s. Franciszki Popiel.
We wszystkich relacjach sióstr urszulanek powtarza się strzelanina ok. godz.16. Potem ktoś przynosi wiadomość do klasztoru, że na ul Gęstej leży ranny. W ciągu kilku minut przygotowuje się patrol sanitarny. Cztery siostry (s. Chodkowska, s. Deymer, s. Bagińska, s. Frankowska) zaopatrzone w torby sanitarne i nosze wychodzą z klasztoru na ul. Gęstą. Patrolem dowodzi s. Płaska. Tuż za nimi wychodzi ks. Tadeusz Burzyński z sakramentem Ostatniego Namaszczenia. Za chwilę słychać huk i wybuch granatu. Z drugiej strony budynku, od ul ks. Siemca (obecnie Wiślana) ktoś wzywa pomoc do rannego księdza. Drugi patrol sanitarny składający się z harcerek biegnie na pomoc i przynosi do klasztoru rannego ks. Tadeusza. Rana jest śmiertelna. Po spowiedzi i Komunii św. ks. Burzyński umiera.