Tadaaam!

Rozumiem: kampania. Ale żeby jej elementem uczynić nawet odsłonięcie autobusowego przystanku?

Choćby nie wiem, jak się zaklinał ratusz, liczba otwieranych /kończonych/ odsłanianych/ promowanych inwestycji wzbiera gwałtownie przed wyborami. Ale tym razem to chyba przesadzili. Żeby ściągać kilkadziesiąt kamer i aparatów fotograficznych na otwarcie przy rondzie Daszyńskiego autobusowego przystanku?

Rozumiem, że "nowy mebel miejski", że "zmieni Warszawę", że "będzie multimedialny", że "nowoczesny i wygodny" (choć moim zdaniem, na wygodny nie wygląda, bo kiedy usiadł na nim wiceprezydent Jacek Wojciechowicz z trzema innymi urzędnikami, to miejsca dla innych już nie starczyło). Ale żeby nakrywać go płachtą i odsłaniać, jak pomnik jakiś? Zabrakło chyba tylko Kapeli Czerniakowskiej i płatków róż padających z nieba.

Wiceprezydent mówi, że to przełomowy moment dla naszego miasta. Że 1580 nowych wiat przystankowych to zupełnie nowa jakość. Ale przy okazji wymienia hasło wyborcze prezydent Warszawy. Jak widać Hanna Gronkiewicz-Waltz do walki o wygraną trzecią kadencję jako prezydent stolicy, zaprzęgła nie tylko wspólne pieniądze, ale także miejskich urzędników.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..