A potem idź z roratnim światłem do tych, dla których święta straciły już sens - studencki przepis na Adwent. Kupuję to.
To, że studenci kreatywni są, wiadomo. Wystarczy przyjść na 7 rano na Roraty do św. Anny i zrobić rekonesans adwentowych lampionów - od finezyjnie upstrzonych słoików po małe podgrzewacze i ozdobne świeczki.
A gdy Duch Święty studenta oświeci, kreatywność z radosnej twórczości staje się sposobem na głoszenie Dobrej Nowiny. Tak zapewne powstała inicjatywa "Przywróćmy świętom prawdziwego »fejsa«, wymyślona przez żaków z Duszpasterstwa Akademickiego ze św. Anny.
Pomysł prosty, jak... konstrukcja betlejemskiej szopki. W akcji chodzi o to, by z adwentowym światłem udać się do tych, dla których Boże Narodzenie straciło już "radosnego fejsa". Może to być kolega z pracy, sąsiadka, znajomy, przyjaciel czy bezdomny. Wystarczy chwilę pomyśleć, by w swoim otoczeniu znaleźć osoby, którym adwentowe światło wiary, nadziei czy miłości zgasło lub ledwo co się tli.
Przyjacielska rozmowa, gest wsparcia, pomoc w zakupach, uśmiech, odwiedziny samotnej osoby, zaproszenie na obiad - chodzi o tylko tyle. I aż tyle. Bo miłość okazana drugiemu człowiekowi ma wielką moc - to sam Bóg dotyka nas przez miłość. I sam Bóg uzdalnia nas do miłości. Jedyny warunek - zaprosić Boga do swojego życia. Przez spowiedź, częstą Komunię św. czytanie słowa, a przede wszystkim czas na modlitwę...
Adwent - to jest właśnie ten czas, by zapytać siebie i Boga o sprawy fundamentalne. Żeby pozwolić Duchowi Świętemu zrobić ze stajni Augiasza naszego życia, betlejemską szopkę - w której nie ma zbędnych rzeczy - jest tylko Miłość.
Zatem, roratuj się kto może.