Drewniane, zaangażowane społecznie, tradycyjne i oryginalne. Szopki Krakowskiego Przedmieścia i Starówki od wieków przyciągają tłumy warszawian.
- Szopki polskie są wyjątkowe, bo wstawia się do nich postacie władców i osób zasłużonych dla kraju. Szopki warszawskie nie są tak okazałe jak krakowskie, ale i tak warte zobaczenia. Zwiedzanie tych w okolicach Starówki to kultywowanie zwyczajów sprzed kilku wieków - przywitał spacerowiczów 27 grudnia pod pomnikiem Kopernika licencjonowany przewodnik Marcin Strachota z biura turystycznego „Skarby Warszawy” zapraszając na spacer „Szlakiem bożonarodzeniowych szopek”.
Zwyczaj ich budowania wywodzi się z 1223 r. kiedy to św. Franciszek dla pełniejszego zobrazowania Narodzenia Pańskiego zbudował w klasztorze w Greccio pierwszą szopkę. Przedstawiała wnętrze stajenki betlejemskiej w naturalnej skali, wraz z osobami i żywymi zwierzętami.
- Pomysł bardzo się spodobał w całej Europie i już niecałe 100 lat później mieliśmy je w Polsce - mówił. Zauważył, że był taki czas kiedy ich budowanie zostało zabronione przez Kościół.
- Na przełomie XVIII i XIX w. szopki tak się rozrosły, że wyglądały wręcz groteskowo. Dochodziło przy nich do zabaw, a nawet scen gorszących. Ok. 200, 300 lat temu wierni w czasie Eucharystii wchodzili na chór i stamtąd naśladowali odgłosy zwierząt. Gawiedzi się to podobało, ale liturgicznie nie było to poprawne i dlatego zakazano wystawiania szopek. Wtedy pojawił się zwyczaj chodzenia z nimi po domach - wyjaśniał Marcin Strachota.
Zauważył też, że współcześnie niektóre warszawskie szopki mają podtekst polityczny lub zawierają elementy nawiązujące do bieżących problemów społecznych. - W katedrze za figurami Świętej Rodziny wisi duży plakat z ojcem, matką i czwórką dzieci. U góry jest napis „Jak dobrze mieć mamę i tatę” - opisywał.
Zwiedzanie bożonarodzeniowych szopek było okazją do opowieści o świątecznych zwyczajach na przestrzeni wieków. - Jeśli Wigilia przypadała w niedziele, była przenoszona na 23 grudnia, bo „niedziela nie przyjmowała postu”. Nie sprzątano po niej ze stołu, by zmarli z rodziny mogli się trochę pożywić. Początkowo choinki przyczepiano do sufitu. Zwyczaj ich ubierania przyszedł do Warszawy wraz z napływem ewangelików. Podczas okupacji niemieckiej pasterki były odprawiane po godzinie policyjnej, czyli dopiero 25 grudnia rano. 26 grudnia na pamiątkę biczowania św. Szczepana rzucano w księży siankiem. W święto Trzech Króli dozwolone były drobne kradzieże organizowane na zasadzie psikusów - wyliczał Marcin Strachota.
Spacer był też pretekstem do zapoznania uczestników z historią odwiedzanych świątyń. - Figura Jezusa Ukrzyżowanego przed kościołem Św. Krzyża runęła w czasie Powstania Warszawskiego w taki sposób, że ręką wskazywała niebo, co przy zawołaniu „W górę serca” było bardzo wymowne. Warszawskie wizytki, mimo klauzury, prowadziły stosunkowo pogodny żywot. Zachowały się zdjęcia, na których w XVIII r. grały w ówczesne planszówki. O targowisko przed kościołem na Freta toczyła się bitwa z użyciem broni. Ostatecznie wygrali ją dominikanie jako, że byli właścicielami terenu przed klasztorem. Opłatki dla całej archidiecezji warszawskiej piekły sakramentki z Nowego Miasta, co powodowało, że należały do cechu piekarzy – opowiadał Marcin Strachota.
Kolejną okazją do zwiedzenia szopek przy Krakowskim Przedmieściu i na Starym i Nowym Mieście będzie spotkanie z przewodnikiem turystycznym, Krzysztofem Przygodą, którego główne zainteresowania koncentrują się na miejscach kultu religijnego. Spacer rozpocznie się w sobotę 3 stycznia 2015 r. o godz. 10 w bazylice Św. Krzyża. Zwiedzanie i opieka przewodnika będą bezpłatne.