Po kilku latach pracy w urzędzie zarabiają 2 tys. zł brutto.
Międzyzakładowa Organizacja Związkowa NSZZ „Solidarność” zaapelowała do prezydent m.st. Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz oraz stołecznych radnych o urealnienie wynagrodzeń tak, aby były one adekwatne do świadczonej pracy i pozwoliły na życie „na godnym poziomie”. Związkowcy przekonują w piśmie, że sytuacja wielu rodzin jest dramatyczna, „brakuje środków na podstawowe potrzeby - żywność, leki, czynsz”, bo osoby z kilkuletnim stażem pracy zarabiają 2 tys. zł. brutto.
Przedstawiciele związków zawodowych utrzymują, że realna wartość wynagrodzeń pracowniczych za lata 2008 - 2013 spadła o ok. 25 proc. W ich ocenie sytuację dodatkowo pogorszyła – podjęta na początku zeszłego roku - decyzja o likwidacji nagród, dodatków specjalnych i funkcyjnych.
„W administracji rządowej oraz sferze budżetowej w tym okresie płace systematycznie rosły. Podwyżki otrzymała służba zdrowia, nauczyciele, służby mundurowe (…) Podwyżki miały również miejsce w administracji samorządowej z wyłączeniem największego pracodawcy samorządowego tj. miasta stołecznego Warszawy” – brzmi fragment skierowanego do prezydent pisma.
Według przewodniczącego MOZ Andrzeja Jaszczuka, który sygnował dokument, w poprzednim ustroju praca w administracji była słabo wynagradzana, ale – jak zaznacza - w większości przypadków była to praca lekka, bezstresowa niewymagająca dużego zaangażowania. „Po zmianach ustrojowych sytuacja uległa zmianie. Znacznie wzrosły wymagania wobec pracowników samorządowych odnośnie wykształcenia, zaangażowania, stopnia trudności i ilości obowiązków (…) Wszystkie te elementy poza wzrostem płac, który zatrzymał się w 2008 r., są aktualne do dzisiaj” – podkreśla Jaszczuk.
Przewodniczący MOZ wskazuje, że na samorząd nakładane są kolejne nowe zadania bez zapewnienia dodatkowych etatów i środków. Jego zdaniem w efekcie pracownicy, mający coraz więcej obowiązków, otrzymują coraz mniejsze wynagrodzenie.