Noc po wybuchu gazu w kamienicy przy ul. Nowakowskiego przebiegła spokojnie. Trwa wywożenie gruzu z zawalonego stropu nad mieszkaniem, z którego strażacy wynieśli butlę z gazem. Mieszkańcy w asyście służb wchodzą do mieszkań, żeby odzyskać swoje mienie.
120 strażaków zakończyło swoją pracę o 3 nad ranem. Teren wczorajszej eksplozji oraz przyległe ulice nadal wygrodzone są taśmami policji i straży miejskiej, a funkcjonariusze pilnują, by nikt postronny nie zbliżał się do budynku. Legitymują mieszkańców, którzy przychodzą po swój dobytek.
- Na szczęście syna i synowej nie było w domu w w chwili eksplozji. Mieszkają na pierwszym piętrze, ale w drugiej klatce, więc samo mieszkanie chyba nie ucierpiało - mówi pan Krzysztof, który w kamienicy przy ul. Noakowskiego mieszkał od dzieciństwa, czyli od 1952 r. O tym, że z jego dawnym mieszkaniem, obecnie zajmowanym przez syna z żoną, coś się stało, powiadomili ich znajomi z... Gdańska, którzy o eksplozji dowiedzieli się z telewizji. - Natychmiast przyjechali, ale do środka już nie mogli wejść. Dlatego zjawiliśmy się ponownie dziś rano - mówi z przejęciem.
Po drugiej stronie ulicy, przy barze gdzie wczoraj urządzono tymczasowe schronienie dla poszkodowanych w wyniku eksplozji mieszkańców, stoi pani Lidia z zarządu Wspólnoty Mieszkaniowej opiekującej się budynkiem. Nie chce udzielać żadnych informacji, choć sama mieszkała w zniszczonej kamienicy. W oknach, gdzie wypadły szyby, wstawiono tymczasowe dykty. Okna wyleciały również w kamienicy po drugiej stronie ul. Koszykowej.
W chwili wybuchu byłam na szczęście w drugiej części mieszkania - mówi pani Joanna w różowej kurtce, pokazując swoje cztery zniszczone okna od strony ulicy Koszykowej. - Był taki huk, jakiego jeszcze nie słyszałam. Cała kamienica jakby podskoczyła, a okna same się otworzyły. Na szczęście zbiły się tylko zewnętrzne szyby, bo wstawiłam nowe okna. Byłam pewna, że to bomba. Myślałam nawet, że podłożyli ją pewnie "Chińczykowi", który otworzył bar pod naszym domem - mówi pani Joanna.
Po wybuchu, do którego doszło w poniedziałek w sześciopiętrowej kamienicy na rogu ulic Noakowskiego i Koszykowej pięć osób zostało rannych, a 15 ewakuowanych. Obrażenia odniosła także jedna osoba jadąca autobusem kilkanaście metrów od budynku.