Mimo atmosfery żałoby narodowej, w styczniu 1831 r. nie zamierzano zaniechać zabaw. Równocześnie z dogorywaniem powstania, przy ulicy Senatorskiej szykowano najpyszniejszą salę balową stolicy.
The Show Must Go On – coś w tym heroicznego, a zarazem przerażającego. Gwarancja nieśmiertelności i przymus. Wieloznaczność kultowego zapewnienia, że przedstawienie musi trwać, znakomicie przystaje do Warszawy. W całej jej rozciągłości historycznej.
Kończył się rok 1831. Powstanie Listopadowe upadło. Królestwo Polskie, a w szczególności Warszawa miały dotkliwie odczuć gniew cara. Stosunkowa swoboda, jaką do tej pory cieszyli się Polacy miała zostać niemal do ostatka zdławiona. Mimo atmosfery żałoby narodowej, w styczniu nie zamierzano zaniechać zabaw. Równocześnie z dogorywaniem powstania, przy ulicy Senatorskiej szykowano najpyszniejszą salę balową stolicy. 1 stycznia 1832 r. „Kurier Warszawski” ogłaszał: „JO. Feldmarszałek Xże Warszawski, JW., Hrabia Witt Gubernator, Członki Rządu tymczasowego, wielu Jenerałów i Urzędników zaszczycili swą obecnością obiad wczoraj dany w Resursie Kupieckiej w iej domu zwanym dawniej Mniszkowski. Nowo urządzona sala balowa, należąca do celniejszych ozdób stolicy, pierwszy raz wczoraj otwartą została”.
I być może pozornie żadna to nowina, ale to właśnie od tego czasu sala balowa Resursy Kupieckiej stała się jednym z najważniejszych miejsc zabaw wyższych sfer. Zaświadczał od tym chociażby gawędziarz Franciszek Galiński, który przekonywał, że sylwestry w Resursach Obywatelskiej (przy Krakowskim Przedmieściu) i Kupieckiej (przy Senatorskiej) były najpopularniejszymi sylwestrami Warszawy. Tam „zbierało się tak zwane towarzystwo”. Ich sława trwała długo, choć, jak pokazał rok 1875, nie obywało się bez kłopotów. Raz jeszcze „Kurier”, 1 stycznia 1875 r.: „Dziwić się tylko należy, dla czego nie udał się zapowiedziany wieczór tańcujący w Resursie kupieckiej. Jakoś te przednoworoczne zebrania nie mają szczęścia w resursie. Może dla tego, że zagłusza je wspomnienie dawnych balów sylwestrowskich, które kiedyś słynęły świetnością i ożywieniem”.
Pałac przy ul. Senatorskiej sięga korzeniami końca wieku XVII. Powstał dla Józefa Lipskiego, następnie został znacząco rozbudowany dla marszałka wielkiego koronnego Józefa Wandalina Mniszcha. W roku 1733 wystawił on przed pałacem figurę św. Jana Nepomucena. W tym czasie rzeźba stała na skraju miasta! Szczęśliwym trafem przetrwała do dziś, choć jego relacja z budynkiem dawnej resursy nie jest tak wyraźnie czytelna – jak choćby na weducie Canaletta.
W 1829 r. dawny pałac stał się wreszcie siedzibą Resursy Kupieckiej i został ponownie przebudowany. Pod koniec XIX wieku był już stopniowo uszczuplany. Najpierw zniknęła oficyna lewa – w jej miejscu stanęły kamienice (dziś nieistniejące). W miejscu prawego skrzydła pojawił się Dom Bankowy Landaua (z wyjątkową w skali dzisiejszej Warszawy secesyjną klatką schodową). W czasie Powstania Warszawskiego gmach Resursy został zniszczony. Po wojnie odbudowany stał się siedzibą ambasady Belgii. Budynek cofnięty od ulicy, z nieproporcjonalnie dużym dziedzińcem niknie w otoczeniu powojennej zabudowy, sąsiednich bloków. Niemal ponad jego dachem wyrasta Błękitny Wieżowiec. Dziś mało kto zdaje sobie sprawę, że dawniej był to jeden z najsłynniejszych i najważniejszych gmachów Warszawy.