Gdy Mateusz Barwiński kończył piątego pączka, inni zaczynali dopiero trzeciego. 23-latek wygrał trzecie zawody w jedzeniu słodkości na czas.
W sali Zespołu Szkół Samochodowych i Licealnych nr 2 przy al. Jana Pawła II stawiło się 57 śmiałków gotowych zmierzyć się z ubiegłorocznym rekordem w jedzeniu pięciu pączków. Choć początkowo zapisało się ponad 90. Do pobicia mistrza trzeba było tego dokonać w mniej niż 1 minutę i 40 sekund. Marcin Stowiecki przed rozpoczęciem konkurencji chwalił się, że kilka lat temu udało mu się wygrać podobny konkurs w jednym z centrów handlowych. - Najważniejszy jest pierwszy pączek. Nie może stanąć w gardle - dzielił się przy jednym z trzech długich stołów ustawionych w sali konferencyjnej.
Gdy jednak inni kończyli dopiero trzeciego pączka, Mateusz Barwiński, 23-letni pracownik firmy logistycznej przełykał ostatni kęs ostatniego. Popił wodą i krzyknął: "Wolski Pączuś!". - Mamy zwycięzcę - ogłosił wiceburmistrz Woli Adam Hall.
Zawody rozegrano na Woli po raz trzeci. Zwycięzca otrzymał pamiątkowy dyplom, stos pączków oraz zestaw upominków Dzielnicy Wola. Podobnie jak w ubiegłym roku fundatorem pączków i partnerem zawodów były Piekarnie Cukiernie "Putka".