K. i M. Jasińscy nigdy nie byli tak blisko Chrystusowego krzyża, jak wówczas, gdy zmarł ich 10-letni syn. Minął rok od śmierci ministranta z Żoliborza.
Postanowienie
10-letni koledzy i koleżanki z klasy Antka, uczniowie IV a Szkoły Podstawowej nr 92 na Żoliborzu, zasadzili kasztanowiec jego imienia obok szkolnego boiska.
- Antek był jednoznaczny - albo się w coś angażował i wkładał w to całe serce, albo dawał sygnał, że go to nie interesuje. Miał dużo energii - wspomina ks. Michał. Jego pasją, oprócz futbolu i szachów, była też wspinaczka. Koledzy z klasy wspominają go jako świetnego kumpla. Potrafił wybrać do swojej drużyny słabszego kolegę, chociaż bardzo lubił wygrywać.
Rodzina także stara się poradzić sobie ze stratą. - Staramy się spędzać jak najwięcej czasu razem, bardziej niż wcześniej być dla siebie - mówi tata Antka. Nie ukrywają przed dziećmi, że zadają Bogu trudne pytania, ale też od Niego nie odeszli.
- Nie miałam wcześniej postanowienia, że wiem, dokąd idę. Teraz już wiem, że chcę zobaczyć Antka w Niebie - mówi Kasia. I dodaje: - Mam wrażenie, że Antek już nie jest nasz. Mam taką potrzebę, żeby mówić ludziom o nim, że był świetnym chłopakiem, który nie wstydził się być ministrantem i przyznawać do Kościoła. Dawać o nim świadectwo.