Warszawski Kościół Zbawiciela pełen był zakochanych... w Bogu. Kolejny sukces grup modlitewnych stolicy.
Była modlitwa i radość setek warszawian. I wielki pokój w sercu każdego, kto wieczorem zajrzał do kościoła Najświętszego Zbawiciela, żeby wziąć udział w organizowanym po raz drugi przez stołeczne ruchy i wspólnoty Uwielbieniu Warszawy.
Szeroko otwarte drzwi świątyni, naprzeciwko kontrowersyjnej Tęczy zapraszały do intymnej, cichej lub głośnej modlitwy za siebie i bliskich, miasto i świat.
- Uwielbienie to nie zwykła modlitwa. Trzeba się go uczyć każdego dnia. Jeśli uwielbienie nie będzie w Tobie przez 24 godziny na dobę, to dzisiejszy wieczór będzie tylko miłym koncertem - wprowadzał ks. Dominik Chmielewski. - Bóg zaprasza cię, jesteś zbudowany jak świątynia. Twoje ciało to mury, a serce - Święte Świętych - mówił przywołując przykłady kanonizowanych, których serca były dosłownie gorące od miłości Boga.
- Gdy wyciągano je z ciała św. Teresy z Avilla, nie mógł go nikt dotknąć, bo rozgrzane parowało przez godzinę. Każde uderzenie twojego serca to wypowiedziane z największą miłością przez Trójcę Święto słowo: kocham cię. "Kocham cię" powtarzane kilkadziesiąt razy na każdą minutę twojego życia! - dodał.
W trakcie Uwielbienia swoje świadectwo złożyła Magda Frączek. W trakcie utworu "Przyjdź jak deszcz" ks. Dominik Chmielewski wystawił Najświętszy Sakrament, zapraszając wszystkich, zwłaszcza obecne - mimo późnej pory - dzieci, by podeszli jak najbliżej Pana Jezusa.
Tego wieczora w kościele Zbawiciela zabrzmiał również hymn Światowych Dni Młodzieży pt. "Błogosławieni Miłosierni", a uczestnicy Uwielbienia modlili się nawzajem za siebie. Modlitwa zakończyła się dopiero przed 23.00.