Większa dostępność do radioterapii i lepsza opieka nad rodzinami genetycznie zagrożonymi nowotworem - to cele drugiej edycji Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych.
Narodowy program walki z rakiem ma przybliżyć poziom naszego lecznictwa onkologicznego do standardów europejskich. Na razie bowiem wciąż szwankuje u nas wczesna wykrywalność chorób nowotworowych, a umieralność chorych jest o kilkanaście procent wyższa niż w państwach Europy Zachodniej. W Polsce co roku odnotowuje się 150 tys. nowych przypadków zachorowań na nowotwory złośliwe, a 90 tys. osób na nie umiera.
Program jest planem działania wielu środowisk, zaangażowanych w walkę z chorobami nowotworowymi. Przede wszystkim jednak daje na tę walkę dodatkowe pieniądze. Własnie dobiega końca jego pierwsza edycja, realizowana w latach 2006-2015.
- Pierwotnie program miał dysponować dofinansowanie z budżetu państwa w wysokości 300 mln zł rocznie. Kwotę tę obcięto do 250 mln zł i to jest absolutnym minimum - mówił podczas konferencji prasowej w siedzibie Polskiego Towarzystwa Onkologicznego jego prezes prof. Jacek Fijuth.- Mamy nadzieję, że budżet drugiej edycji będzie większy, bo wiele procedur podrożało.
Jednak w ubiegłym roku Najwyższa Izba Kontroli krytycznie oceniła sam program i jego realizację. "Pomimo wydatkowania prawie dwóch miliardów złotych pacjenci objęci programem wciąż zbyt długo czekają na rozpoczęcie radioterapii, zbyt mało kobiet zgłasza się na mammografię i na cytologię, a wskaźniki wykrywania i leczenia nowotworów wciąż znacznie odbiegają od średnich europejskich" - podaje w swoim raporcie NIK.
Jako przykład działań o małej skuteczności NIK podało wysyłkę imiennych listów-zaproszeń do kobiet. Od 2009 roku wydano na nią 30 mln zł (1/3 wszystkich pieniędzy, przeznaczonych na działania administracyjno-logistyczne). W odpowiedzi na blisko 21 milionów wysłanych zaproszeń (cytologia + mammografia), na badania zgłosiło się nieco ponad 3,5 mln kobiet (18 proc.). Żeby badania przesiewowe spełniły swoją rolę, musi w nich brać udział co najmniej 70 proc. populacji.
W drugiej edycji programu (lata 2016-2025) Polskie Towarzystwo Onkologiczne, wraz z przedstawicielami środowisk pacjentów chcą większych inwestycji w dziedzinie radioterapii, gdyż w najbliższych latach liczba chorych leczonych tą metodą powiększy się o 50 proc.
- O ile w województwie śląskim nasycenie sprzętem do napromieniania jest zadowalające, o tyle w województwach wschodniej Polski jest niewystarczające - podkreślał prof. Fijuth.
Eksperci postulują opracowanie jednolitych dla całego kraju standardów leczenia i diagnostyki wszystkich nowotworów. Powinny też powstać programy zachęcające Polaków do zdrowego stylu życia, gdyż to własnie jego brak w 53 proc. przypadków doprowadziło do powstania raka. I chociaż tylko co dziesiąte zachorowanie ma podłoże genetyczne, zdaniem twórców programy, lepszą opieką należy otoczyć rodziny z mutacją genów, zwiększającą ryzyko rozwoju raka.
- Powinien powstać program profilaktyki i wczesnego wykrywania nowotworów głowy i szyi, ponieważ coraz częściej ten typ nowotworu atakuje osoby przed 40. rokiem życia - mówił Szymon Chrostowski, prezes Obywatelskiego Porozumienia na rzecz Onkologii.- Postulujemy też objęcie programem chorych na czerniaka.
Specjaliści widzą również potrzebę dalszego rozwoju badań epodemiologicznych, szerszego kształcenia specjalistów onkologii oraz patomorfologii.