600-letni Mieszko jest w złym stanie. Wymaga troski i inwestycji.
Niełatwo go znaleźć, chociaż przecie ze swoją 600-letnią historią powinien być "zabytkiem klasy zero". Tymczasem nie ma nawet standardowej tabliczki pomnika przyrody. Dąb szypułkowy Mieszko I – najstarsze drzewo w Warszawie i jedno z niewielu tego typu pomników przyrody w Polsce znajduje się przy ul. Nowoursynowskiej, na tyłach nowoczesnego osiedla Dęblina, na skraju natolińskiego parku.
Mierzy ok. 26 metrów, a średnica jego pnia sięga 846 cm. Jest niewiele starszy od innego wiekowego dębu: Upartego Mazura ze wsi Młock, niedaleko Ciechanowa, ale w zdecydowanie gorszej kondycji. Jeszcze dwadzieścia lat temu korona drzewa, o rozpiętości 12 metrów, wyglądała zdrowo i zielono. Teraz w większości jest już uschnięta. Rozpadający się spróchniały w środku pień, w latach siedemdziesiątych wypełniono cegłami i betonem. To jednak nie zatrzymało umierania drzewa. Sprawa usychającego Mieszka trafiła nawet do prokuratury, ta jednak w 1997 r. nie dopatrzyła się zaniedbań i orzekła, że sędziwe drzewo znajduje się pod dobrą opieką konserwatorską. Teraz zdrowy jest tylko jeden konar, podtrzymywany przez stalową konstrukcję. Olbrzymi pień drzewa opasano linami.
Stołeczni urzędnicy do końca tego roku chcą wykonać dla drzewa dodatkowe podpórki i nowe ogrodzenie. Obok stanie porządna tablica informacyjna. Obecna metalowa tabliczka, którą umieszczono w 1974 r. przy okazji wykonania betonowej plomby w pniu, błędnie informuje, że dąb ma około 1000 lat i jest ostańcem Puszczy Mazowieckiej. Po specjalistycznych badaniach wiek drzewa określono na ok. 620 lat.