Ostatnia premiera w Teatrze Polskim – „Dziewczynki” – potwierdza zwycięstwo talentu autora nad złą legendą, jaka przylgnęła do niego za życia i po śmierci.
Iredyński doznał wiele złego od losu i od najbliższych. Żył tylko 46 lat i robił wszystko, by zapić swoje traumy. Pisał dużo i zarówno jego sztuki, jak i słuchowiska były z powodzeniem realizowane. Takie tytuły jak „Żegnaj Judaszu”, „Ołtarz wzniesiony sobie” czy „Kreacja” grane były przy pełnej widowni w wielu teatrach. Mówił o sobie, że jest pisarzem jednego tematu: przemocy, której sam często doświadczał.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.