Ślady zbrodni zacierano starannie. By nawet okruch wspomnienia o ich bohaterskim oporze wobec "ładu" zaprowadzanego pod sowieckim terrorem przez NKWD, UB i MO nie zachował się w ludzkiej pamięci. Ale sprawiedliwość upomniała się o swoje. Miejsca ich pochówków miały być najpilniej strzeżoną tajemnicą. A stały się panteonem pamięci na wiele pokoleń.
Starannie zacierano ślady komunistycznych zbrodni. Ciała wrzucano bezładnie do dołów w ustronnych miejscach cmentarzy, bez dystynkcji, nago, ze śladami po katyńskich strzałach. Posypywano wapnem, by już nigdy nie udało się wskrzesić pamięci o niezłomnych żołnierzach, który swojej przysięgi wobec ojczyzny byli wierni aż po śmierć.
Pierwsze tablice im poświęcone zaczęły pojawiać się w kościołach już w latach 80. XX w. W atmosferze odradzania się ducha wolności już w latach 90. upamiętnienie ofiar komunistycznego aparatu przemocy stało się jednym z najważniejszych zadań Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Powstały pierwsze pomniki: „Męczenników Terroru Komunistycznego w Polsce 1944-1956” na powązkowskiej Łączce, przed kościołem św. Katarzyny na Służewcu, gdzie na pobliskim cmentarzu parafialnym ukradkiem chowano ofiary skrytobójczych mordów MBP i Informacji Wojskowej, na murze więzienia przy Rakowieckiej, gdzie ginęli w podziemiach i na okrutnych przesłuchaniach. Podobnych miejsc przybywało w całej Polsce: od cmentarza przy ul. Panewnickiej w Katowicach, po Gdynię. Miejsc, które skazane były na zapomnienie, było w Polsce pół tysiąca. Ktoś nazwał przywracanie ich pamięci narodowymi rekolekcjami.
Wbrew temu, co chcieli komuniści, pamięć o niezłomnych w ostatnich latach przybrała formę kultu ich bohaterstwa. Od 2010 r. w całej Polsce obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Były prezydent Bronisław Komorowski, który odwiedzał archeologów, dokonujących ekshumacji ciał żołnierzy wyklętych na powązkowskiej "Łączce", obiecał, że w Warszawie powstanie muzeum upamiętniające członków niepodległościowego podziemia, mordowanych i prześladowanych w czasach komunistycznych. Dzięki olbrzymiej pracy IPN bezimienne dotąd ofiary powoli odzyskują nazwiska i dobre imię.
Od dziś, na Łączce, wraz z godnym pochówkiem ich szczątków i otwarciem Panteonu - Mauzoleum, o ich bohaterstwie pamięta nie tylko Bóg.