Górnicy w Warszawie, a Ewa Kopacz jedzie na Śląsk.
W samo południe przed kancelarią premiera w Warszawie rozpoczęła się górnicza manifestacja. Jej organizatorem był Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy Regionu Śląsko-Dąbrowskiego (MKPS), sygnatariusz porozumienia z 17 stycznia.
Zdaniem związkowców porozumienie, które miało gwarantować m.in. przyszłość kopalń, nie zostało zrealizowane przez rząd. W związku z tym 1 października MKPS ogłosił gotowość strajkową w górnictwie, potem zorganizował demonstracje w Brzeszczach (5 października) i Rudzie Śląskiej (13 października).
Warszawska manifestacja miała być kulminacją protestów. Oprócz górników do stolicy wybierali się przedstawiciele innych branż, m.in. kolejarze, pracownicy zbrojeniówki i służby zdrowia.
Zamiast zapowiadanych 15 tys. protestujących, do stolicy zjechało ich niespełna tysiąc. Przed kancelarię premiera przyszli z transparentami, trąbkami i górniczą orkiestrą.
Rozgoryczeni skandowali: "Złodzieje", "Oszuści" i "Dość obietnic". Przywieźli ze sobą trumnę - symbol rządów PO-PSL, w której ukryte były m.in ośmiornica i taśmy.
Przed kancelarią postawili wierzbę z doczepionymi gruszkami i kartką z treścią styczniowych porozumień oraz duży medal z biedronką, nawiązujący do niedawnego wysokiego odznaczenia państwowego przyznanego znanej sieci sklepów.
Rozwinęli też transparent" Nie płacz Ewka". Potem protestujący przenieśli się przed biuro Komitetu Wyborczego Platformy Obywatelskiej, na ul. Wiejską.
Na górnicze żale, za pośrednictwem mediów, odpowiedziała przebywająca w tym czasie w Krakowie premier Ewa Kopacz. - Rząd zrealizował styczniowe porozumienie z górnikami - powiedziała premier, dodając, że udaje się na Śląsk.
- Spotykam się z przedstawicielami Katowickiego Holdingu Węglowego. Nie jadę tam, gdzie jest już sukces. Temat, który był bardzo mocno wyeksploatowany przez moją główną konkurentkę, oponentkę polityczną panią Beatę Szydło, która pochodzi z Brzeszczy i tak bardzo się troszczyła o Brzeszcze, że organizowała tam swoje happeningi razem ze związkowcami. Dziś nie jadę tam, żeby się pochwalić, że problem Brzeszczy został już rozwiązany, że powstała spółka, która się będzie nazywać Nowe Brzeszcze Tauron, że została połączona - w myśl naszego szerokiego planu - z energetykę. Oni mają już zapewniony spokojny byt i rozwój - mówiła szefowa rządu.
Jak zaznaczyła, jedzie natomiast do Katowickiego Holdingu Węglowego, by porozmawiać o planach dla tej spółki. - Mam dla nich pewną niespodzianką, ale o tym powiem już po spotkaniu z zarządem i przedstawicielami związków - powiedziała.
Dopytywana zaznaczyła, że nie wie, jak liczni są ci niezadowoleni górnicy, którzy przyjechali w czwartek do Warszawy. - Nowa spółka węglowa, Nowa Kompania Węglowa, która została powołana do życia w połączeniu z Silesią, czyli z instytucją teraz zdrową finansową - dokapitalizowaną w sposób bezpieczny, by UE nam nie zarzuciła nieuprawnionej pomocy publicznej - to realizacja postanowień, które podpisaliśmy w styczniu - powiedział szefowa rządu.
Według niej nawet jednak to, że pewne sprawy są rozwiązane lub są w trakcie rozwiązywania, nie powstrzyma opozycji oraz przedstawicieli związków zawodowych, którzy mają swoje preferencje polityczne przed urządzaniem demonstracji.
30 września rząd przyjął plan dla górnictwa, który przewiduje, że spółka TF Silesia przejmie 11 kopalń Kompanii Węglowej, co ma być podstawą do budowy silnego koncernu paliwowo-energetycznego.
Zdaniem autorów planu ma to być pierwszy krok do bezpiecznego wprowadzenia do tego podmiotu inwestorów zewnętrznych i utworzenia tzw. Nowej Kompanii Węglowej.
Przedstawiciele rządu przekonywali, że wniesienie 100 proc. akcji KW do Silesii to realizacja obietnic styczniowego porozumienia ze związkami.
Zgodnie z tym dokumentem 11 kopalń i kilka innych zakładów przeżywającej olbrzymie problemy finansowe KW miało trafić do NKW. Wbrew porozumieniu nowa spółka nie została powołana do końca września.