Tam, gdzie inni bali się reagować, oni ratowali czyjeś życie. Chociaż pracodawca tego od nich nie wymaga.
Paweł Burek ma 37 lat. Od 12 lat jeździ na warszawskich nocnych liniach.
- To było w marcu, w nocy z piątku na sobotę. Ruszyłem z Dworca Centralnego do Rembertowa. Na ul. Grochowskiej zareagowałem, gdy dwóch mężczyzn kopało po głowie jednego z moich pasażerów. Krzyknąłem : "Co wy robicie?!" – wspomina kierowca. - Potem krótko reanimowałem. Po dziesięciu uciśnięciach młody chłopak otworzył oczy i zaczął ciężko oddychać. Na szczęście każdy z nas ma czerwony guzik w kabinie, którym może szybko wezwać pomoc – mówi.
2 listopada, razem z dziewięcioma innymi kierowcami odebrał w ratuszu nagrodę za bohaterską postawę. Wśród nich także Grzegorz Górski, który 13 października uratował życie nieprzytomnemu mężczyźnie leżącemu na ulicy w al. Niepodległości.
- W naszej firmie pracuje 3 tys. kierowców. Każdy niemal codziennie spotyka trudne sytuacje na drodze albo w autobusie. Chociaż mi pierwszy raz przyszło kogoś reanimować – mówi kierowca autobusu 222.
- Jesteście nadzwyczajni w swojej pracy. Bo, chociaż to bardzo ludzkie, robicie często coś co wykracza poza wasze niełatwe obowiązki służbowe – powiedziała Hanna Gronkiewicz-Waltz, wręczając wraz z szefem MZA Janem Kuźmińskim nagrody bohaterskim kierowcom.
- Ratując innych, pokazujecie, co w życiu jest najważniejsze - mówiła prezydent Warszawy gratulując kierowcom odwagi.