Ulicami Warszawy przeszedł organizowany przez narodowców Marsz Niepodległości. W tym roku odbywał się pod hasłem: "Polska dla Polaków, Polacy dla Polski".
Morze biało-czerwonych flag, ale również huk petard. Sporo młodzieży skandującej: "Precz z Unią Europejską!". W Marszu Niepodległości, jak szacowali jego organizatorzy, środowiska narodowe, miało iść 50 tys. osób. Kiedy marsz doszedł na błonia Stadionu Narodowego, organizatorzy informowali, że uczestników jest 100 tys.
- Mamy zapewnienia organizatorów, że to będzie najspokojniejszy Marsz Niepodległości z dotychczasowych. Życzę, żeby te deklaracje się spełniły i żebyśmy wieczorem mogli mówić o święcie, które przebiegło w sposób godny - powiedziała na początku marszu Ewa Gawor, dyrektor Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego, która dwa lata temu rozwiązała Marsz Niepodległości.
Bezpieczeństwa strzegło ok. 600 osób z tzw. Straży Marszu. Niektóre z nich były wyposażone w kamizelki kuloodporne.
- I kask się czasem przyda - mówił młody chłopak spotkany na ul. św. Barbary. Marsz rozpoczął się o godz. 14 przemówieniami na rondzie Dmowskiego. Prezydent Andrzej Duda, który został zaproszony na marsz, jednak z powodu innych obowiązków nie wziął w nim udziału, wystosował do uczestników list. Odczytano go na początku manifestacji. "Mam nadzieję, że będzie to wielkie, spokojne święto młodych polskich serc" - napisał prezydent.
Potem uczestnicy ruszyli Alejami Jerozolimskimi, mostem Poniatowskiego i al. Poniatowskiego na błonia Stadionu Narodowego, w pobliże stacji kolejowej.
Widać było mnóstwo młodych osób, głównie mężczyzn. Słychać było niecenzuralne okrzyki. Uczestnicy musieli też patrzeć pod nogi, bo co chwila gdzieś wybuchały środki pirotechniczne. Aleje Jerozolimskie znikały w dymie petard. Na czele manifestujący nieśli transparent z hasłem marszu, a przez megafon inicjowane były okrzyki. "Opamiętaj się Polaku, Polska tylko dla Polaków!" - skandował tłum, powoli przechodząc mostem Poniatowskiego. "Bohaterom cześć i chwała!", "Jestem dumny, że jestem Polakiem!" - podchwytywali za chwilę manifestanci. Widać było morze flag, podzielone transparentami. Na nich hasła: "Stop islamizacji Polski!", "Chwała Polsce!", "Dzisiaj przyjaźń, jutro sojusz!", "A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści!", "Niech żyje Armia Krajowa!", "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!", "Naszym celem wielka Polska!".
Boczne ulice zabezpieczone były przez policjantów w szturmowych mundurach i z butlami barwiącego gazu pieprzowego. Policyjne łodzie krążyły po Wiśle w okolicach mostu Poniatowskiego.
Czoło marszu znajdowało się już na drugiej stronie Wisły, podczas gdy ostatni manifestanci ciągle jeszcze dołączali w okolicach Ronda de Gaulle`a. Jak podawała policja, Wał Miedzeszyński był nieprzejezdny. Z ruchu były wyłączone ul. Zieleniecka, Sokola i most Świętokrzyski.
Krzysztof Bosak ze stowarzyszenia Marsz Niepodległości potwierdził PAP, że marsz odbywa się spokojnie. Była tylko kilkuminutowa przerwa przed wejściem na most Poniatowskiego. Dodał, że właściwie nie widać grup "zamaskowanych zadymiarzy", a straż marszu, zdaniem Bosaka, kontroluje sytuację. Dodał, że nie widać policji na moście Poniatowskiego. - Wszystko wydaje się pod kontrolą. Być może będzie to pierwszy marsz w historii, który przejdzie spokojnie - powiedział Bosak.
Z kolei Ewa Gawor miała zastrzeżenia do dużej ilości materiałów pirotechnicznych, które zrzucano m.in. na wyłączoną z ruchu Wisłostradę. - Nie mamy sygnałów o żadnych osobach poszkodowanych czy rannych. Nie było również zgłoszeń o niszczeniu mienia - zapewniała.
Po godz. 16 manifestanci dotarli na błonia Stadionu Narodowego, gdzie rozpoczęły się wiec i koncert. Po pół godzinie część uczestników jeszcze znajdowała się w połowie drogi.
- Zbudujemy kraj z silną armią i bez imigrantów. Nie chcemy imigrantów, chcemy repatriantów - mówił ze sceny Adam Gruszkiewicz, poseł na Sejm i lider Młodzieży Wszechpolskiej. - Moją misją będzie działanie, by nasi koledzy nie musieli wyjeżdżać do Londynu. Nie myślcie, że jesteście gorsi od pijaków i złodziei, którzy dziś rządzą nami - dodał, zachęcając młodych do wstępowania w szeregi Młodzieży Wszechpolskiej.
Wcześniej ze sceny zbudowanej przy al. Zielenieckiej przemawiał też wrocławski ksiądz Jacek Międlar ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy, znany z radykalnych przekonań.
- Wielu chciałoby nam zamknąć usta, żebyśmy nie walczyli w obronie Kościoła, nie wychodzili poza zakrystię. Bądźcie gotowi na prześladowania. Będą nazywać nas faszystami. Nasza siła w Jezusie Chrystusie. Jesteście wielką armią Kościoła, przyszłością Polski - mówił, dodając że w 1944 r. Polakom "wciskano" Sowietów, a dziś islamskich fundamentalistów. - Musimy się temu przeciwstawić - zachęcał, skandując: "Ewangelia, a nie Koran" oraz "Nie islamska, nie laicka, wielka Polska katolicka", jednocześnie wyrażając obawę, że lęk przed islamistami przerodzi się w nienawiść. Na koniec pobłogosławił zebranych.
Marsz Niepodległości zakończył się koncertem.