Multikino na Ursynowie miało zafundować moc atrakcji z okazji premiery "Przebudzenia mocy". Miały być pokazy walk na świetlne miecze, szturmowcy i inni bohaterowie kolejnej części "Gwiezdnych wojen". W przebraniu pojawiła się tylko mama z synem. Ale za to jakim!
- Zlot? Nic nie wiem - dziwi się kasjerka, chociaż za plecami ma plakat z zaproszeniem, które ukazało się w wielu warszawskich mediach.
"W Multikinie Ursynów będzie można spotkać Anakina i Luke’a Skywalkera, Hana Solo, Księżniczkę Leię, Chewbaccę i Lorda Vadera. Odbędą się pokazy walk na miecze świetlne oraz konkursy wiedzy o Gwiezdnych wojnach z nagrodami. W sobotę w kinie będzie można zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z bohaterami Gwiezdnych wojen".
Wśród kłębiących się rodziców, którzy z pociechami przyszli na kolejną część sagi o przygodach rebeliantów, stawiających czoła ciemnym siłom imperium - konsternacja. - To gdzie ten Chewbacca? - ciągnie za rękaw swojego tatę malec, w kolejce po popcorn i colę.
Ale, ale... w tłumie można dostrzec kogoś, kto wyróżnia się strojem. Chłopiec w płóciennym stroju z kapturem do złudzenia przypomina Obi Wana Kenobiego. Do tego ten miecz! Obok mama. Z długimi błękitnymi rogami na głowie i brązowym płaszczu, przebrana za rycerza Jedi, Aaylę Securę, występującą epizodycznie w filmach "Atak klonów" i "Zemsta Sithów".
- Oglądamy z Sebastianem Star Wars od dawna - mówi.
- Ja to już chyba z milion razy obejrzałem - dorzuca trzecioklasista.
- Chyba trochę ściemnili z tym zlotem fanów. Bo widać tylko my się przebraliśmy - śmieje się, idąc do sali ursynowskiego Multikina.
- Wie pan, szturmowcom się popsuły stroje - tłumaczy niezdarnie menadżer kina.
Moc się przebudziła, ale nie na Ursynowie.