Kiedy statystycznego podziału Mazowsza chce PO - daje "racjonalne rozwiązanie". Kiedy mówi o nim PiS - "prowadzi do totalnej destrukcji".
Sejmowa sala kolumnowa wypełniona po brzegi. Wśród mówców eksperci, politycy PO i PSL. Przez kilka godzin mówią o groźnym dla Warszawy i Mazowsza podziale na bogatą stolicę i biedne peryferia województwa, zaproponowanym przez PiS.
Że szkodliwy, kosztowny, niepotrzebny, niezgodny z duchem konstytucji, że jest decyzją polityczną, karą i zemstą za słaby wynik wyborczy PiS w stolicy. Że niepotrzebne są decyzje administracyjne, wystarczyłoby przecież zmienić status Mazowsza w klasyfikacji, jaką stosuje Unia, oceniając rozwój poszczególnych regionów i rozdzielając środki pieniężne.
Czysta statystyka, real pozostaje bez zmian.
Kilkanaście minut później politycy PiS tłumaczą przed sejmowymi kamerami i dziennikarzami, że właśnie o statystę chodzi, a wydzielenie administracyjne nowych województw nie wchodzi w grę. Kontynuują i dopracowują projekt oddzielenia Warszawy od Mazowsza, który pod koniec swojej kadencji przygotował rząd Ewy Kopacz. Tylko tyle, nic poza tym.
Czysta statystyka, real pozostaje bez zmian.
Po kilku minutach przed dziennikarzami stają politycy PO i PSL. Głusi na argumenty przedmówców, powtarzają apel przeciwko "rozbiorowi Mazowsza".
Dosłownie kilka kroków dalej poseł PiS wciąż mówi do kamery o wyłącznie statystycznym wydzieleniu Warszawy i Mazowsza. "Nie damy się podzielić!" - deklarują politycy PO i PSL, komentując ewentualne zmiany w podziale administracyjnym, o których posłowie rządzącej partii wcale nie mówili.
Tę przedziwną narrację w mig podchwytują dziennikarze. "Podział Mazowsza to najgorszy z możliwych scenariuszy", "Cel jest polityczny", "Jednogłośne NIE dla podziału Mazowsza", "200 mln zł rocznie za podział Mazowsza" - wieszczą tytuły telewizyjnych i prasowych relacji z sejmowych konferencji.
Inni idą dalej i już przepytują warszawian, co myślą o Warszawie i Mazowszu jako osobnych województwach. Spekulują też, czy stolicą oderwanego od Warszawy Mazowsza będzie Radom czy Płock. Akcja się rozwija...
Przypominają deklarację prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, że w rozpisanych przedterminowych wyborach do samorządów, które trzeba będzie rozpisać (najpewniej w czerwcu) po rozpadzie województwa mazowieckiego, będzie się starała o reelekcję w stolicy.
O projekcie wyłącznie statystycznego podziału województwa mazowieckiego trzy miesiące temu media pisały, że dobry i racjonalny.
Marszałek Adam Struzik oddychał wtedy z ulgą i mówił: "Jesteśmy o krok od racjonalnego rozwiązania, o które walczyliśmy od kilku lat. Ta decyzja zamyka dyskusję o konieczności administracyjnego podziału województwa".
Kiedy pracuje nad nim PiS, już dobry nie jest, a dyskusja o podziale administracyjnym wciąż kwitnie - wśród polityków PO i PSL.
Czeski film z Warszawą w roli głównej.